Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.2 110.jpeg

Ta strona została skorygowana.
103
Beket.

wyższym sądem królewskim, zaprotestował przeciwko jego kompetencji i odwołał się do Rzymu, w skutek czego oskarżony został o zdradę. Beket wtedy ratował się ucieczką do Francji, gdzie właśnie przebywał Papież Aleksander III. Zemsta królewska dotknęła nawet krewnych arcybiskupa. Aleksander odrzucił wprawdzie konstytucje klarendońskie, które mu sam Henryk przysłał, lecz Beketowi doradzał umiarkowanie, a oględném postępowaniem tak pomyślny obrót nadał całej sprawie, że Henryk oświadczył chęć pogodzenia się z prymasem, byle tylko zdjętą została z niego i z biskupów po jego stronie stojących klątwa kościelna, i obiecał nawet cofnąć artykuły klarendońskie, jeżeli się okażą sprzecznemi ze zwyczajami i prawami kościoła angielskiego. Rzeczywiście niektóre artykuły zostały cofnięte i Beket powrócił do Kanterbury (1170). Lecz arcybiskup zaraz po powrocie oświadczył, iż przez posłuszeństwo tylko poddał się woli Papieża, że prawa Kościoła nie mogą być przedmiotem żadnych układów i ustępstw, i że dopiero wtedy pogodzi się z królem, kiedy przywrócone będą Kościołowi wszystkie jego prawa. Przytém nie chciał zdjąć klątwy z biskupów, trzymających stronę króla. Henryk II uważał się także za zwolnionego z przyjętych zobowiązań. Spór stawał się coraz gwałtowniejszym. Pewnego razu król, gwałtownym gniewem uniesiony, zawołał: „Mam wielu ludzi, których osypałem dobrodziejstwami, czyż nie znajdę przyjaciela, któryby mnie uwolnił od tego kłótliwego księdza?“ Czterej dworzanie widzieli w słowach króla zachętę do zamordowania arcybiskupa; pospieszyli więc do Kanterbury. Histor a zachowała ich nazwiska, aby je wieczną napiętnować hańbą; byli to: Reginald Fitz-Urse, Wilhelm de Traci, Hugo Morville i Ryszard Brito. Przybywszy do Canterbury, udali się do pałacu arcybiskupiego. Z tonu rozmowy, zmiarkował Tomasz zbrodnicze zamysły przybyszów. Wychodząc z pokoju, nakazali zakonnikom mieć na oku arcybiskupa pod osobistą odpowiedzialnością: „Nie przybyłem tu, rzekł na to arcybiskup, abym uciekał, nie zastraszą mnie wasze groźby.“ Na dziedzińcu byli już żołnierze, których z sobą przyprowadzili siepacze. Zakonnicy, widząc to wszystko, prosili arcybiskupa, aby nie wychodził z komnat na nieszpory; Beket jednakże poszedł jak najspokojniej. Gdy był już w kościele, zakonnicy chcieli drzwi zabarykadować, ale zabronił im tego czynić, oświadczając, iż gotów jest na śmierć. Gdy Reginald ze swoim orszakiem wpadł do kościoła, dopytując gdzie arcybiskup, ten stanął przed nim, mówiąc: „Tu jestem.“ — „Wychodź ztąd i uciekaj,“ rzekł morderca. — „Ani jedno ani drugie, odparł arcybiskup, jeżeli chcesz mojej krwi, przelej ją, aby posłużyła ona na dobro Kościoła, ale w imię Boże zabraniam ci tykać moich zakonników.“ Wówczas Reginald uderzył go maczugą; prymas, złożywszy ręce, pochylił głowę, poddając ją pod drugie uderzenie ze słowami: „Boże! polecam ci duszę moją i szczęście Kościoła“ i padł pod ciosami morderców, d. 29 Grudnia 1170 r. Papież Aleksander uznał go za męczennika wolności Kościoła; król zaś, głęboko dotknięty śmiercią arcybiskupa, tłumaczył się przed Papieżem, iż żadnego udziału nie miał w zbrodniczym czynie dworzan swoich; posłowie jego przyjęci byli od Papieża dopiero po długich instancjach. Kościół kanterburyjski przez rok był zamknięty. Henryk odbył pokutniczą pielgrzymkę do grobu dawnego przeciwnika. Jak tylko zdala ujrzał kościół, zsiadł z konia i boso przyszedł do grobu świętego, położył się krzyżem i z ręki zakonnika przyjął surowe biczo-