Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.2 117.jpeg

Ta strona została skorygowana.
110
Belgja.

Anglję i Niemcy, dodając otuchy katolickiej ludności, do pracowania nad ocaleniem zagrożonej, a nawet w niektórych krajach zupełnie zniesionej wolności Kościoła. Wypadki belgijskie nie mogły pozostać bez dobroczynnego wpływu na Hollandję, jakkolwiek w początkach tamtejsi katolicy ciężko poczuli na sobie skutki oderwania się Belgji od korony hollenderskiej. Król Wilhelm II szczerze myślał o złagodzeniu surowych praw, wydanych przeciwko katolikom. Konstytucja 1848 r. zapewniła jednakową opiekę rządu wszystkim wyznaniom i niezawisłość Kościołowi katolickiemu, co ułatwiło gorąco przez katolicką ludność upragnione przywrócenie hierarchji kościelnej. Pius IX ustanowił w Hollandji jedno arcybiskupstwo i cztery biskupstwa, liczba katolików w krótkim czasie wzrosła do 2/5 ogólnej ludności (ob. Hollandja). Wszystkie te wypadki pozostają w bliższym lub dalszym związku ze sprawą Kościoła w Belgji. W początkach, kiedy w całej świetności okazały się znakomite owoce świeżo zdobytej wolności, wielu katolików zachwycało się swobodą religijną i oddzieleniem Kościoła od państwa, uznaném przez belgijską konstytucję. Późniejsze dopiero wypadki przekonały, że zachwyt ten był przesadzony. Pierwszym błędem było to, że wolność Kościoła pojmowano nie podług zasad historycznych i kanonicznych, lecz podług nowożytnych pojęć politycznych, w skutek czego odjęto Kościołowi przynależne mu stanowisko. Hollenderskiemu uciskowi przeciwstawiono zupełną wolność religijną. Zgodnie z tą zasadą, pozwalano szerzyć się na ziemi belgijskiej wszystkim antychrześcjańskim naukom, herezjom i sektom. Wyrzeczono zupełny rozdział między Kościołem i państwem, przez co usunięto Kościół ze sfery życia publicznego. Tymczasem wolnomularstwo zajęło te wszystkie pozycje, które dotychczas w każdém chrześcjańskiém państwie do Kościoła należały. Najwięcej zwodniczym okazał się wyraz wolność, w sprawie nauczania publicznego. Przez wolność nauczania Kościół rozumie niezależność swą w zakładaniu szkół wszelkiego rodzaju i w czuwaniu nad temi instytucjami, w których kształci się katolicka młodzież. Jeżeli więc konstytucja belgijska chciała utrzymać zasadę wolności nauczania i jednakowe nadać prawa wolnomularstwu, ateizmowi, wszelkim możliwym sektom — i Kościołowi, boskie posłannictwo spełniającemu, tedy należało nie pozwalać na to, jak właśnie pozwala konstytucja, aby rząd utrzymywał szkoły, zostające zupełnie po za wpływem Kościoła. Obecny stosunek Kościoła do państwa jest dla pierwszego nader niekorzystny. Traktowany jako stowarzyszenie prywatne, Kościół może tylko za pomocą składek i ofiar katolickiej ludności zaspokajać wielkie wydatki na utrzymanie zakładów naukowych. Państwo tymczasem z podatków, opłacanych przez katolicki naród, utrzymuje szkoły, w których panuje antykościelny kierunek; jest ono w możności wyznaczania wielkich pensji swoim professorom, nabywania naukowych pomocy i protegowania swoich wychowańców. Najtrudniej zaś jest tam Kościołowi, rozporządzającemu tylko środkami prywatnemi, wytrzymywać konkurencję z państwem w sprawie szkół elementarnych. Niektórzy katolicy wprawdzie zapewniają, że wszędzie, gdzie Kościół swobodnie działać może, odnosi zwycięztwo nad przeciwnikami, opierając się na gotowości do ofiar swoich wyznawców i na własnych niewyczerpanych zasobach duchowych. Przekonanie takie, samo w sobie słuszne, nie sprawdza się w Belgji, z powodu szczególnych okoliczności, a mianowicie dla tego, że konstytucja oddała ateuszowskiemu zarządowi wychowanie. Ani