na pamięć i wracając od ołtarza odmawiać. Wzywanie różnych stworzeń i tworów do dziękczynienia Bogu, jest dykcją poetycką; stworzenia dwojako mogą chwalić Boga: pokazując swą piękność i pożytek, na jakie od Boga dane, albo też swą pięknością, pożytkiem, a oraz dziwnym ustrojem zniewalając ludzi do dziękczynienia Bogu. — Benedicite Pater Reverende, mówi wielekroć djakon i subdjakon celebransowi, inwitując do benedykcji; biskupowi zaś w tych razach mówi się Benedicite Pater Reverendissime, lub B. Reverendissime Pater; podobnież lektor przy benedykcji stołu. X. S. J.
Benedictionale, z łacińska po polsku Benedykcjonałem nazywana księga liturgiczna, zawierająca w sobie różne benedykcje, czyli formy błogosławienia, poświęcania i egzorcyzmy różnych rzeczy. U nas stanowi to część Rytuału i oddzielnie takiej księgi nie masz.
Benedykt Józef Labre (czyt. Labr), Błog., ur. 26 Marca 1748 we wsi Amette, w dawnej djecezji francuzkiej Boulogne. W 12 roku życia wziął go na wychowanie stryj, proboszcz w Erin, tejże djecezji, i sposobił do stanu duchownego. Już wtedy młody Benedykt prowadził życie poważne, stroniąc od zabaw, i największe mając upodobanie w czytaniu ksiąg pobożnych. Sądząc się powołanym do życia zakonnego, zamierzył wstąpić do surowego zakonu trapistów. Rodzice z początku zezwolić na to żadną miarą nie chcieli, później pozwolili; ale zakon go, jako zbyt młodego (miał 18 lat), przyjąć nie chciał. Udał się potém do kartuzów w Montreuil; lecz przeor kazał mu się wprzód nauczyć filozofji i śpiewu. Przyjęli go później kartuzi w Longuenesse; lecz Benedykt po 6 tygodniach musiał klasztor ich opuścić. Wróciwszy do ojca (stryj już nie żył), zaczął tajemnie w domu praktykować surowe życie zakonne. Matka, widząc często, jak noce na gołej desce przepędzał, gromiła go o to, ale przedstawienia jej skutku nie odnosiły. Doszedłszy do lat 20, Benedykt, aby nie być w domu ciężarem, udał się do ks. Dufour, wikarjusza w Ligny, i u niego pracował nad nabyciem nauki, wymaganej przez kartuzów w Montreuil, gdzie później był przyjęty, ale po 6 tygodniach wydalony, dla braku powołania. Udaje się jeszcze raz do trapistów, ale tam go wcale nie przyjęto. W klasztorze cystersów w Sept-Fonts d. 28 Paźdz. 1769 r. przyjął suknię zakonną, jako brat Urban, lecz dwumiesięczna choroba tak zdrowie jego nadwerężyła, że musiano go z klasztoru przenieść do szpitala. Z wielkim bólem serca opuścił klasztor, lubo myśli o życiu zakonném nie zaniechał, nie wiedząc jeszcze na co go Bóg przeznacza; przynamniej w liście swoim do rodziców, po opuszczeniu ostatniego klasztoru, pisanym z Guiers, w Piemoncie, d. 31 Sierpnia 1770 r., jeszcze objawia zamiar wstąpienia do klasztoru. Tymczasem z natchnienia Bożego, jak o tém pisze we wspomnionym liście, puścił się w podróż ku Rzymowi, dla zwiedzenia miejsc świętych. Otwierało się przed nim życie ciągłej pielgrzymki i zupełnego zaparcia się; zapanował w nim uroczysty pokój ducha, który znalazł nareszcie swą drogę. Odtąd został on posłańcem zbudowania, żywém podobieństwem Ukrzyżowanego. Zakonnik ma jeszcze swoją celkę, swój klasztor, swoje przywiązane do rodziny zakonnej. Jeszcze tu jest ostatek przywiązania do rzeczy ludzkich. Droga, do jakiej był wezwany B., przedstawia wyższy stopień w umartwieniu natury. Nie ma tu już przywiązania do żadnego miejsca, do żadnego stworzenia, opuszczenie to zupełne, straszliwa samotność ser-