Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.2 555.jpeg

Ta strona została skorygowana.
538
Boże sądy.

ljom. Agobard, arcybp Lyonu († 840 r.), wyjednał u Ludwika Pobożnego wyraźny zakaz ordaljów. Synod w Walencji (855 r.) nazwał pojedynki iniquissimam et detestabilem constitutionem quarundam secularium legum. Papieże od najdawniejszych czasów potępiali sądy Boże i powagą swoją głównie do ich zniesienia się przyłożyli. Już Grzegorz W. (603 r.) surowo zabronił prób ognia i wody, quia fabricatae haec sunt ficta invidia (c. 7 c. II qu. 5 § I). Stefan VI także ich zakazywał, a w liście do Luitberta, biskupa Moguncji, z r. 888, nazwał je „wynalazkami zabobonnemi[1] (superstitiosae adinventiones). Honorjusz III (1225) naganę sądów Bożych temi słowy wypowiada: cum hujusmodi judicium sit penitus interdictum, utpote in quo Deus tentari videtur (c. 3 de purgatione vulgari)... quia per ea multoties condemnatur absolvendus. Aleksander IV mieszkańców Hamburga, na ich własną prośbę, uwolnił od używania próby ognia. Kościołowi pod tym względem pomagali niektórzy monarchowie. Karol W., Ludwik Pobożny, cesarz Lotarjusz usiłowali wykorzenić niektóre rodzaje ordaljów. Fryderyk II zabronił używania sądów Bożych we wszystkich swoich posiadłościach włoskich (Canciani, Leg. ant. Barb. I p. 349). Jakkolwiek przyznać należy, iż wszystkie owe zakazy nie wiele skutkowały w praktyce, przynosiły one wszakże ten pożytek, że baczniejszą na ordalje zaczęto zwracać uwagę i oskarżeni mogli się dopominać o słuszniejszą procedurę sądową. Najwięcej do usunięcia ordaljów posłużyło zaprowadzenie tortury, najprzód używanej tylko względem niewolników, ale później stosowanej do wszystkich. Był to także pewien rodzaj ordalji, bo opierał się na myśli, że Bóg da niewinnemu siłę bezbolesnego wytrzymania mąk najstraszliwszych. — Ostatnie przykłady ordaljów przypadają na środek XV w., lecz niektóre ich ślady do późnych przechowały się czasów, a mianowicie pławienie i ważenie czarowników i czarownic. Obie te próby ztąd powstały, że czarownice, według mniemania ludu, nadzwyczajną lekkością ciała się odznaczały. Obwinionego o czary wiązano na rękach i nogach i nurzano w wodzie; jeżeli wypłynął, to uważano go za winnego. Podobnież rzecz się miała z ważeniem; dowodem winy była zbyt wielka stosunkowo lekkość ciała. Słynny przykład podobnych sądów miał miejsce w Szegedynie 1728 r. — Próba mar dłużej także niż inne się przechowała. Jeszcze w XVII w. wspominają o niej prawa niemieckie, np. w Hesji 1639 r. Około półowy XVII w. przedstawiono fakultetowi prawnemu w Tybindze akta pewnej sprawy, w których jest opowiedziane, jak po zwłokach sprawców morderstwa poznać można. W 1669 r. fakultetowi prawnemu w Frankfurcie nad Odrą podano opis następującej sprawy. Matka i babka podejrzywane były o zamordowanie dziecka. Obie poprowadzono do zwłok dziecięcia. Najpierw dotknęła się go matka, wymawiając wyrazy: „jeżeli jestem winną twojej śmierci, niechaj Bóg pokaże jakiś znak na tobie.“ Żaden znak się nie pokazał. Następnie babka dotknęła się dziecięcia, którego twarz zaraz się zarumieniła i z oczu kropie krwi spłynęły. Babka, zobaczywszy to, przyznała się do winy i opowiedziała okoliczności, towarzyszące spełnieniu zbrodni (S. Stryck, Tract. de jure sensuum, diss. VII de tactu). W XVIII w. uważano występowanie krwi na zwłokach, za znak usprawiedliwiający użycie tortur dla wymożenia całkowitego zeznania, i spółcześni pisarze zalecali tylko oględność w używaniu tak nazwanej próby mar. Dopiero w półowie XVIII w. próba mar zupełnie wyszła z użycia, a z nią znikły ostatnie ślady sądów Bo-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku – brak cudzysłowu zamykającego.