Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 130.jpeg

Ta strona została przepisana.
119
Eutyches.

tém przyjąć nie może (tak samo zawsze i inni heretycy), że nie chce dociekać boskiej natury Słowa, lecz że jeśli synod zmusza go, on gotów mówić, że ciało Syna Bożego jest tej samej istoty, co nasze. Po różnych zaś wybiegach, na zapytanie Florencjusza: „Czy wierzysz, że Pan Nasz, po narodzeniu się z Dziewicy, jest tej samej istoty co my, i że składa się z dwóch natur po swém Wcieleniu?“ — odrzekł E: „Wyznaję, że przed połączeniem się Bóstwa i człowieczeństwa miał 2 natury, lecz po połączeniu się uznaję tylko jedną naturę“ (μίαν φύσιν). I gdy nie chciał wyrzec się swego błędu, został potępionym i odsądzonym od swej godności (jako archimandryta), od kapłaństwa i od społeczności kościelnej (Mansi VI 746—54; cf. Hefele, Conciliengesch. § 172). Naturalną było rzeczą, ze Flawjan rozesłał ten wyrok do bpów i do klasztorów, a przedewszystkióm do mnichów, których E. był archimandrytą; zażądał deklaracji, że ani za archimandrytę go uznawać, ani z nim rozmawiać i w nabożeństwie uczestniczyć nie będą (Mansi VI 864); wreszcie, akta całego synodu wraz z listem posłał Pap. Leonowi W. (r. 448 v. 449. S. Leonie M. epist. 22). Lecz zanim list Flawjana doszedł do Rzymu, wprzód już E. przedstawił tam rzecz po swojemu, opisując, że został niesłusznie potępionym, w skutek intryg Euzebjusza dorylejskiego; że przez wyrok Flawjana o mało nie utracił życia i ledwo od napaści tłumu obroniła go „modlitwa Papieża“ (tak pisał przez pochlebstwo) i żołnierze cesarscy; że wreszcie apellacja jego do Rzymu odrzuconą została przez Flawjana (apellacji podczas synodu wcale nie zakładał. Ob. list Flawjana, ap. Mansi V 1531) i t. p. Kończąc swój list, E. (w Leon. M. epist. 21) oświadczał, że zdaje się we wszystkiém na sąd Papieża i gotów jest naprawić, jeśli co źle uczynił. Oprócz tego pisał Eutyches do św. Piotra Chryzologa (ibid. ep. 25..) i starał się na swoją stronę skłonić cesarza; między lud zaś rozrzucił plakaty (contestatorios libellos), w których już to skarżył się na wyrządzone sobie krzywdy, już też dowodził swej doktryny, jakoby prawowiernej. Lecz ani Papież, ani św. Piotr Chryz. nie dali się pochwycić. Ostatni zganił E’wi chętkę dysputowania, jaka ogarnęła teologów wschodnich, i polecił mu zdać się na wyrok Papieża; Papież zaś zażądał (d. 18 Lut. 449. S. Leon. Opp. I 765) od Flawjana informacji o całej sprawie. Tylko cesarz Teodozjusz, wzjąwszy E’a pod swoją opiekę, Flawjanowi polecił z nim się porozumieć na podstawie składu nicejskiego, zatwierdzonego przez sobór efezki (431 r.). Ma się rozumieć, że Eutyches na to przystawał, bo oba sobory jego błędu nie dotykały; lecz Flawjan nie przystał, ztąd jeszcze większe niezadowolenie cesarza ściągnął na siebie. Teodozjusz postanowił rzecz całą pozostawić soborowi i w tym celu rozpisał listy do bpów (30 Mar. 449 r.), żeby przybyli do Efezu (ob. Efezki rozbój). Zanim jednak sobór się zebrał, E. zaskarżył Flawjana o sfałszowanie aktów poprzedniego synodu kpolskiego (448 r.). Wobec komisji, wyznaczonej do sprawdzenia tego zarzutu, posłańcy Eutychesa zarzucali drobiazgi, lecz uniewinnić swego mandatarjusza nie mogli (d. 13 Kwiet. 449). E. czepił się drugiego wykrętu, że wyrok depozycji został pko niemu zredagowany nie na ostatniej (siódmej) sesji, a wcześniej. Lecz E. zasłużył sobie na niego już po pierwszej sesji, skoro nie stawił się ani za pierwszém, ani za drugiém wezwaniem (Mansi VI 727—828. Cf. Hefele, Concil. § 174). Jeszcze bardziej zła wiara E’a i jogo stronników pokazała się na efezkim rozboju