Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 322.jpeg

Ta strona została przepisana.
311
Ferdynand II.

Zdarzało się wtedy, że nie jeden kraj i okolica za swoim panem zmieniały wiarę kilkakrotnie: z luterskich stawały się kalwińskiemi, z tych zwingljańskiemi, anabaptystowskiemi i t. d., tak, iż w końcu nie wiedziano już komu i w co wierzyć. To też jedynie sekciarze podnieśli swoje wrzaski przeciwko takiemu księciu, który odtąd zwrócił na siebie oczy wszystkich, obudził nadzieje u katolików, a nienawiść i przestrach u protestantów. Od Ferdynanda I korona cesarska Niemiec już nie wyszła z domu Habsburgów i nosił ją wtedy stryj Ferdynanda, Rudolf II, pod którym nieład religijny w Niemczech rozbujał do najwyższego stopnia. Sprawy państwa nie wiele zajmowały cesarza, rozważającego obroty ciał niebieskich; przedziwna ich harmonja czyniła go obojętnym na wszystkie nieporządki ziemskie. Kiedy przeto następował sejm rzeszy niemieckiej r. 1608, Rudolf II, znudzony wzrastającą niezgodą religijną, nie chciał być jej świadkiem na nowo i wyznaczył, jako swego zastępcę i pełnomocnika, na sejm arcyksięcia Ferdynanda. Sejm ten zerwany został przez wspólną uchwałę stanów protestanckich. Od tej chwili przewodzenie w Niemczech protestantów wzrastało coraz bardziej i nareszcie przeszło wszelkie granice. Władza cesarska, piastowana przez Rudolfa niedołężnie, zaczęła chwiać się mocno, nawet w jego rodowem państewku arcyksięstwie Austrjackiém. W królestwach Czeskiem i Węgierskiém było jeszcze gorzej. Tam dom Habsburgów zbierał owoce swego systemu panowania, obudzającego powszechną nieufność i nienawiść, a przez to zaszkodził niezmiernie sprawie religji i Kościoła, szczególniej w Czechach, tej ojczyźnie Husa, gdzie i przyjmowały się jak najlepiej wszystkie nowinki niemieckie. Bardzo było źle i winą to było panującego domu, iż w Węgrzech i Czechach sprawa religji i Kościoła łączyła się ze sprawą obcego ucisku; ale jeszcze gorzej było, iż w Czechach mianowicie sprawa narodowa zagrożona, rzuciła się w objęcia niemieckiego kacerstwa, a przez to sama sobie zadała cios śmiertelny. W Węgrzech wybuchło powstanie, na czele którego stanął Betlen Gabor, wojewoda siedmiogrodzki, zawzięty kalwin, podtrzymywane jak zwykle przez Turków, i groziło oderwaniem znowu tego kraju od korony Austrjackiej; w Czechach zanosiło się na toż przez ciągłe znoszenia się i porozumiewania różnowierców, którzy fatalnie pochwycili w ręce sprawę narodową, z powstającymi Węgrami i potęgami protestanckiemi w Niemczech, rachującemi też na pomoc protestanckich Niderlandów i sprzyjającej im przez politykę katolickiej Francji. Potęga austrjackiego domu, który posiadał tyle państw, obudziła powszechną niechęć i kazała wszystkim mieć się na baczności. Francja, która toczyła nieustanną i zaciętą walkę z Karolem V, i teraz była na czele nieprzyjaciół Austrji, a tém samem na czele nieprzyjaciół katolicyzmu w Niemczech. Dom austrjacki zagrożony tak przez potęgi protestanckie, mające po swojej stronie i niektóre państwa katolickie, jak Francję i rzeczpospolitę Wenecką, miał zapewnioną sobie pomoc Papieża i Hiszpanji. Kiedy tak stały rzeczy w Austrji, Węgrzech, Czechach i ich stosunkach zagranicznych, w Niemczech wzajemna nieufność i nienawiść katolików i protestantów wzmagały się coraz bardziej. Wreszcie, jedni i drudzy (r. 1608) utworzyli dwa związki: unji ewangelickiej i ligi katolickiej. Jeszcze nie przyszło do wybuchu między niemi wojny domowej, ale jedni i drudzy stali naprzeciwko siebie zbrojno, obrachowywali swoje siły i gotowali się do starcia. W takich okolicznościach wynikła kwestja o następstwo tronu w księstwach: Juli-