Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 395.jpeg

Ta strona została przepisana.
384
Filip II August.

nia i mordowania żydów w Londynie i Yorku, oraz ściągania bez litości nowej dziesięciny saladynowej. Zapał wszakże ludu na korzyść wyprawy był niezmierny. Przeto królowie zmuszeni byli do rozpoczęcia jej, chociażby na pozór. Filip zrobił swéj testament i oddał rządy królestwa, na czas swojej nieobecności, swojej matce Adelajdzie (żona jego niedawno umarła) i swojemu wujowi Wilhelmowi z Szampanji, kardynałowi arcybpowi remeńskiemu, jednemu z najambitniejszych i najprzebieglejszych ludzi swego czasu. Potem wystawił chorągiew królewską w Saint-Denys i pociągnął ze swojem wojskiem do Vezelay, gdzie spotkał się z Ryszardem Lwie Serce. Obadwa poprzysięgli sobie nanowo wieczną przyjaźń, wzywając klątwę Kościoła na głowę tego, kto tę przysięgę złamie, poczém wsiedli na okręty: anglicy w Marsylji, a francuzi w Genui, mając znowu spotkać się w Messynie. Przywłaszczyciel Sycylji Tankred nie bardzo był rad ich przybyciu. Obawiał się on Filipa, jako sprzymierzeńca cesarza niemieckiego, i Ryszarda, o którym wiedział, że rości prawa do Sycylji. Król francuzki przybył pierwszy i Tankred usiłował zaskarbić sobie jego względy uległością, ale wkrótce wysiadł na brzeg popędliwy Ryszard i ogłaszając swoje prawa, zatknął swe chorągwie na dwóch zamkach panujących nad Messyną. Wtedy Filip przypomniał mu, że jest lennikiem Francji i zmusił do zdjęcia owych chorągwi. Zgrzytając zębami, usłuchał go lew angielski, ale odtąd koniec był serdecznej między nimi przyjaźni na zawsze. Chytry Tankred podtrzymywał niechęć i między królami i między ich wojskami. W kilka dni potém odnowili oni zgodę i stwierdzili ją nową przysięgą, która pomnożyła liczbę ich krzywoprzysięztw. Z wiosną 1191 r. Filip odpłynął pierwszy z Messyny i wylądował pod Ptolemaidą (Saint Jean d’Acre). Chrześcjanie, od 2-ch już lat to miasto oblegający, powitali go jak zbawcę. Wypadało natychmiast przypuśćić szturm, ale Filip, dla widoków politycznych, postanowił czekać na Ryszarda i dał przez to Saracenom najlepszą sposobność do zebrania nowych sił i obrócenia w niwecz całej trzeciej wyprawy krzyżowej. Ryszard tymczasem był zajęty zdobywaniem wyspy Cypru, przedsięwzięciem jedynie swojej ambicji i niemającém żadnego związku z wyprawą krzyżową; obchodzeniem swoich godów weselnych z Berengarją nawarską, przez które poróżnił się z królem francuzkim zupełnie i na zawsze. Nareszcie wylądował i on pod Ptolemaidą. Ognie radosne zajaśniały nad całą okolicą. Nie brakło i na pozornych oznakach przyjaźni przy spotkaniu się obudwóch królów. Ale zaraz potem Filip zażądał ustąpienia mu półowy wyspy Cypru, na mocy umowy w Vezelay, zapewniającej mu półowę wszystkich zawojowanych krajów. Miał on i wojsk i pieniędzy mniej od swego lennika Ryszarda, który nie omieszkał dać mu to do zrozumienia i nie oszczędzał go odtąd bynajmniej. Oblężenie szlo dalej swoim trybem. Rzadko francuzi i anglicy walczyli razem, ale po każdej potyczce nie obeszło się między nimi bez zwady. Spór o to, czyli Konrad z Montfetratu, czy Gwido Lusignan miał być królem jeszcze niezdobytej Jerozolimy, o mało nie rozdmuchał tlejącej skrycie między Filipem a Ryszardem zawiści w pożar otwartej walki. Dość było, że jeden oświadczył się za Konradem, by drugi wziął stronę Gwidona, i wnet wystąpili przeciwko sobie zbrojnie: z jednej strony francuzi, niemcy, genueńczycy i templarjusze, z drugiej anglicy, pizańczycy i szpitalnicy, aż Konrad z Montferratu ustąpił, jako najrozumniejszy, z tego pola bezrozumu, i przybyły na od-