Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 475.jpeg

Ta strona została przepisana.
464
Focjusz.

Ratramn (ob.) i bp paryzki Eneasz wystosowali pełne erudycji i zasadne obrony Kościoła łacińskiego (oba dzieła w D’Achery Spicilegium). Tymczasem w Konstplu zaszły wielkie zmiany: nowy ulubieniec cesarski Bazy1i zgładził z tego świata Bardasa 866 r., a następnie i cesarza Michała 867 i tron sobie przywłaszczył. Zanim to jednak nastąpiło, F., skoro tylko dostrzegł, iż względy i łaski monarsze spadają na Bazylego, starał się wejść z nim w poufne stosunki, udawał przyjaźń i zdawało się, że umiał tak zyskać sobie przychylność nowego pana, iż mógł być pewnym siebie w przyszłości. Stało się wszakże inaczej: Bazyli na drugi zaraz dzień po swojej koronacji strącił F’a natychmiast z patrjarszej stolicy i przywrócił Ignacego. R. 868 pisali obaj do Rzymu, Bazyli i Ignacy, prosząc o położenie końca rozdwojeniu. W celu utrwalenia jedności kościołów, pod prezydencją legatów Stolicy Apost. odbył się (869—870) ósmy powszechny sobór w Konstantynopolu (ob.). F. wezwany przed sąd soboru, zachował ponure milczenie, chcąc w tém jakoby naśladować przykład Chrystusa, nie odpowiadającego na zarzuty swoich sędziów, lecz zniewolony w końcu licznemi naleganiami, odpowiedział, iż nie ma zamiaru tłumaczyć się przed soborem, lecz samym cesarzem. Poszedł tedy F. na wygnanie, wraz ze wszystkimi swymi adherentami; przebaczono wszakże tym, którzy dali szczere oznaki żalu. Dwór z razu żywił bardzo nieprzyjazne uczucia dla wygnanego F’a. Mamy jego listy, w których gorzko się uskarża, iż zabrano mu całą jego własność, nawet książki, iż oddalono wszystkich przyjaciół, a otoczono samem żołdactwem. Tenże los spotkał jego krewnych i jego stronników. Lecz po upływie jakiegoś czasu, zręczny F. umiał stopniowo odzyskać dawne swe wpływy: przy pomocy możnych przyjaciół, jacy mu pozostali na dworze cesarskim, zdołał nawet pozyskać względy samego cesarza. Mówią, iż posłużyła mu w tém wypracowana przez niego genealogja Bazylego, w której ród jego wywodzi od Arsacidów. Wezwano go na nauczyciela książąt Konstantyna i Leona. Od r. zaś 875 zamieszkał w pałacu Magnaura, w charakterze rektora znajdując się tam akademji. Pogodził się wówczas z sędziwym patrjarchą Ignacym i żył z nim w jak najserdeczniejszych stosunkach, jeśli mamy dać wiarę własnym jego listom, w których się z przyjaźni owej przechwala; znając jednak F’a, trudno o tem nie wątpić. Nigdy już, przynajmniej otwarcie nie miał odwagi sprzeciwić się w czemkolwiek Ignacemu. Czcigodny ten patrjarcha um. 23 Paźdz. 877 r. Łatwo było przewidzieć, iż F. przy tych względach, jakie pozyskał, po śmierci Ignacego wróci na dawne stanowisko. Przewidywali to nietylko jego przyjaciele, lecz i inni współcześni; jakoż, w istocie, w trzy miesiące po zgonie Ignacego F. wstąpił powtórnie na patrjarszą stolicę. Wieści z umysłu w obieg puszczone głosiły, iż nastąpiło to skutkiem porozumienia ze Stolicą Piotrową. Z początku przyoblekł się F. w szaty pokory i łagodności i starannie ukrywał swe plany; lecz stopniowo coraz bardziej ujawniały się jego dawne nawyknienia i wszelkie sposoby, jakich się chwytał, aby zatrzymać przy sobie godność patrjarszą. Wszyscy biskupi, którzy mu byli przeciwni, a których nie zdołał przeciągnąć na swoją stronę, poszli na wygnanie. Papież Jan VIII, który zresztą zagrożony napadami Saracenów na Włochy, potrzebował pomocy cesarskiej, ujęty obietnicami i niezgodnemi z prawdą relacjami, złagodniał. Legaci papiezcy, prezydujący na soborze, zebranym w Konstplu 879 r., nieświadomi języka greckiego, odegrali znowu smutną