Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 551.jpeg

Ta strona została przepisana.
540
Franciszek św. i Franciszkanie.

posiada własnego. W sobotę d. 4 Paźdz. 1226, w 45 roku życia, oddał ducha swego Panu i Zbawicielowi swemu. Wszystek lud tłumnie się zbiegł do kościoła, pragnąc uczcić martwo zwłoki wielkiego męża, którego czcił i podziwiał żywego. Przy śpiewie psalmów i odgłosie trąb, z płonącemi gromnicami i świeżemi gałęziami w ręku, wszystka ona rzesza uroczystym orszakiem odprowadziła ciało świętego najprzód do kościoła ś. Damiana, zkąd je później przeniesiono na pogrzeb do kościoła ś. Jerzego. D. 15 Lipca 1229, niespełna w trzy lata po śmierci Franciszka, drugiego roku od wyniesienia swego na Stolicę Piotrową, Papież Grzegorz IX ogłosił go świętym; była to pierwsza uroczysta kanonizacja, o której wspomina historja Kościoła: sam Papież, na czele świetnego orszaku, przybył w tym celu do Assyżu i sam miał mowę, poprzedzającą akt kanonizacyjny. Już i na tak zwaném wzgórzu piekielném pod Assyżem, przeznaczoném dawniej na tracenie winowajców, wznosił się ze składek całego świata chrześcjańskiego ten wspaniały kościół, który po dziś dzień blaskiem swoim zdobi rodzinne miasto Franciszka; r. 1230, w wigilję Zesłania Ducha św. zaniesiono na to miejsce relikwje świętego. Mieszkańcy Assyżu, z obawy, by im kto drogiego skarbu nie wydarł, zdjęli ciało święte z wozu, na którym miało być zawiezione do kościoła, i sami przy drzwiach zamkniętych je pochowali. Powstała ztąd i długo trwała wątpliwość co do miejsca, gdzie zostało złożone; aż dopiero za Piusa VII zdołano je odkryć i sprawdzić, i znalezione na oném miejscu szczątki Papież, po kanoniczném zbadaniu rzeczy, uznał za autentyczne relikwje ś. Franciszka. Zewnętrzna postawa Franciszka, jak ją nam opisali współcześni, odpowiadała charakterowi jego. Wzrostu był zaledwo średniego, ale pięknej i szlachetnej postaci: oko czarne, nos kształtny, małe usta, broda czarna i miękka, szyja wysmukła, drobne ręce i nogi, płeć delikatna, taka była powierzchowność jego. A ta wdzięczna harmonja i równowaga w rysach i postaci jego była, rzecby można, jakoby odbiciem wewnętrznego człowieka, w którym przez całe życie jego, jako główna i zasadnicza cecha jaśniała surowość nieubłagana dla siebie samego, ale tém większa za to miłość i wylanie dla bliźnich, opromienione blaskiem najgłębszej pokory, a na ubóstwie, jakoby na korzeniu i fundamencie, osadzone. Ubóstwo nad wszystko miłował, jako królowę i panię swoją, jako źródło i cel życia swego, jako oblubienicę, jako kamień węgielny i korzeń wszelkiej cnoty, jako węzeł mający wzmacniać i utwierdzać jedność i zgodę zawiązanego zgromadzenia braci. Ubóstwo poczytywał jako najdzielniejszą pobudkę i pewniejszy sposób do pełnienia uczynków miłosierdzia. Raczej, ta była zasada jego, wyprzedać książki, ozdoby ołtarza, sprzęty i ubrania kościelne, niż ubogiego puścić bez pociechy i chorego bez pokrzepienia. Na zawsze pozostanie pamiętnym on czyn jego, gdy ubogiej jakiejś kobiecie, iż zgoła nic innego w domu nie było, kazał oddać księgę Nowego Test., preznaczoną do użytku chóru, aby ją na korzyść swoją sprzedała, bo „większą,“ te były słowa jego, „przysługę Bogu oddamy, gdy tę biedną w potrzebie jej wspomożemy, niż gdybyśmy w chórze z tej księgi czytali.“ Tę miłość bliźniego, tryskającą jakoby ze źródła, z płonącej w sercu jego miłości Boga, tę miłość, o której sam powiadał, iż jest rdzeniem i osią życia jego, pragnął także i w braciach swoich zapalić i przechować w potomne pokolenia, jako siłę żywotną swojej instytucji. Ta miłość była zasadniczym punktem pierwszej, jaką ułożył dla zakonu swego re-