Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 620.jpeg

Ta strona została przepisana.
609
Frankońskie państwo.

więzić, ani karać: nietylko wszyscy księża, ale i ludzie zostający przy kościołach powinni byli być sądzeni przez trybunał mieszany i karani według praw kościelnych. Edyktem Klotarjusza II r. 615 (614. Pertz, Mon. Leg. t. I p. 14) duchowni wyższych święceń w sprawach cywilnych wyjęci byli z pod sądów świeckich, podlegając im tylko w sprawach kryminalnych, i to za zniesieniem się z biskupem. Biskupi nawet za zdradę stanu mogli być sądzeni tylko przez synod, i sami królowie, jeśli tylko nie szli za popędem swoich namiętności, swoje zażalenia na biskupów wnosili przed ten trybunał, jak król Chilperyk na bpa Pretextata {Greg. Tur. V 19, VII 16). Zarazem biskupi otrzymali prawo w nieobecności króla poprawiać niesprawiedliwe wyroki sędziów świeckich, lub całkiem je uchylać (Pertz, Mon. L. I p. 2). Wdowy, sieroty i wyzwoleńcy zostawali ich szczególną opieką i mogli być pozywani do takiego sądu tylko, w którym biskup lub jego arehidjakon miał udział. Prawo przytułku rozpisało się i do mieszkania biskupa. Wszystkie te prawa i zwyczaje za Karola W. rozwinęły się zupełniej i rozszerzyły się jeszcze więcej. Oddawanie dziesięcin nakazywane było poprzednio przez synody: w Tours r. 367 i w Macon r. 585; ale dopiero Karol W. nakazał uiszczanie ich powszechne. Majątki kościelne w ogólności nie były zwolnione od podatków; ale pojedyńcze kościoły, a szczególniej klasztory, otrzymywały zwolnienia. Pomimo to wszystko jednak przy całej sile, znaczeniu, przodowaniu i wpływie, jaki posiadał Kościół frankoński, popadł on w bardzo szkodliwą dla siebie zależność od władzy świeckiej. Nie mieszała się ona wprawdzie do rzeczy wiary i dyscypliny kościelnej, i królowie frankońscy nie okazywali nigdy ochoty być Justynjanami, z wyjątkiem jednego Chilperyka, któremu się zachciało pisać wiersze łacińskie, pomnożyć alfabet nowemi przez siebie wymyślonemi literami i napisać r. 580 małe dzieło, w którém powstawał na różnice między trzema Osobami Boga, i chciał, iżby to jego zdanie było przyjęte za dogmat wiary przez biskupów; ale i ten dał się przez nich wrychle naprowadzić na drogę rozumną (Greg. Tur. V 45). Pozwalała sobie wszakże władza świecka dość często naruszać niezawsze jej w praktyce dogodne przykazania kościelne i brać się do osób duchownych i majątków kościelnych. Tém daje się po części wyjaśnić, dla czego zwycięzcy w ciągu całego VI wieku sami prawie nie wstępowali do stanu duchownego, a pozostawili go rzymskim mieszkańcom Gallji. Z drugiej zaś strony jednak była tego i inna przyczyna, a mianowicie, iż Frankowie jeszcze zbyt nieokiełznani, nie byli zdolni ani do ugięcia się pod karność duchowną, ani do zajmowania kościelnych urzędów. Zdarza się dość często, iż królowie nie dopuszczali wyboru biskupów i takowych naznaczali sami, często nie bez świętokupstwa, chociaż miewali nieraz na względzie w tych nominacjach świątobliwoć i moralną i umysłową wyższość. Chodziło o to królom bardzo, iżby tak wysokie godności, do których przywiązane były wielkie prerogatywy polityczne, wpływy i dochody, dostawały się ludziom im miłym, i ztąd poszło, iż od końca VI wieku biskupstwa coraz bardziej przechodziły w ręce Franków, którzy często, z łaski dworu i za dworskie lub wojenne zasługi przychodząc do godności biskupów, wprowadzali ducha świeckiego do Kościoła, rozwolnili jego dyscyplinę, marnowali jego dobra i wiedli życie niegodne. Wprawdzie bywali między nimi i dostojni biskupi, zaś synody powstawały zawsze śmiało prze-