Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 050.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

Gallus. 41 „Jako zaś król Bolesław z Polski został wyrzucony, dlugoby o tem mówić; lecz to powiedzieć można, że nie powinien był chrześcjanin na chrze-ścjanacb mścić się tak cieleśnie za ladajaki grzech. Tem bowiem wiele sobie zaszkodził, gdy grzechu użył przeciw grzechowi, gdy za zdradę rozsiekał arcykapłana (jakiego? nigdzie nie wymienił). Ani bowiem uniewinniamy zdrajcy biskupa, ani pochwalamy króla tak haniebnie się mszczącego; lecz to sądowi każdego zostawmy, a opowiedzmy, jak był (Bolesław) przyjęty w Węgrzech" (Chroń. I 27). Widocznie fakta te stoją na przekor ulubionemu tematowi Galla (że Bolesławowie byli wielkimi). Fakta mniejszej wagi, np. szczodrobliwość Bolesława Śmiałego względem jednego duchownego (Chroń. I 2 6), zabicie dzika (ib. II u) i niedźwiedzia (ib. II 12) przez Bolesława Krzywoustego na polowaniu, mają osobno sobie poświęcone rozdziały i są opowiedziane z całym rynsztunkiem krasomóstwa. Gdy zaś przychodzi opowiedzieć okrucieństwa Bolesława po wyprawie kijowskiej i jego wygnanie (o czem wiadomo z Kadłubka i z źywotu ś. Stanisława), zbywa słowami: „długoby o tem mówić... nie powinien był chrześcjanin na chrześcjanach mścić się tak cieleśnie" i t. d. i spieszy się, żeby czćm prędzej to wrażenie o hańbie króla zatrzeć opowieścią o tryum-falnćm przyjęciu, doznanem w Węgrzech (I 28). Zdaje się nawet, jakby dla tego tylko nadmienił o wygnaniu Bolesława, żeby mieć okazję do opowiadania o jego świetnóm przyjęciu w Węgrzech. Mówi i tu (I 28) wprawdzie o jego nieznośnej pysze; lecz razem zestawiwszy roz. 27 i 28 księgi I wypada z nich sens taki: Patrzcie, ten król, przez was wygnany, i już wygnaniec z taką pychą traktujący Władysława, króla węgierskiego, przecież przez niego z takiemi honorami był podejmowany!—Ś, Stanisława nazwał traditor'em, a jego wystąpienie przeciw okrucieństwom królewskim— traditio. Gdyby pod wyrazem traditio należało rozumieć jakiś polityczny występek, t. j. gdyby rzeczywiście ś Stanisław miał jakie zmowy z Czechami pko królowi, byłoby to na rękę Gallowi; wtedy bowiem „rozsiekanie arcykapłana" byłoby tylko aktem popędliwości, grzeszyłoby pominięciem form prawnych przed wyrokiem, lecz nie byłoby „haniebną pomstą." Gall czepiłby się tej zdrady i przynajmniej powiedziałby tyle na uniewinnienie Bolesława Śmiałego, ile powiedział na korzyść Krzywoustego, gdy mówił o oślepieniu Zbigniewa. Skoro zaś o żadnej zdradzie politycznej, o żadnej zmowie z Czechami (jak niektórzy chcą upatrywać) ani Gall, ani żadne inne źródła nie wspominają (cf. Stanisław ś.), to w wyrazach traditor i traditio nie możemy nic innego widzieć nad to, że Gall, z dworackiego stanowiska na całą sprawę się zapatrując, w surowych upomnieniach, a następnie w klątwie rzuconej przez ś. Stanisława widział zdradę pko królowi, t. j. bunt, i za to nazwał ś. bpa wrogiem królewskim, buntownikiem, czyli zdrajcą (traditor znaczy zdrajcę i wroga w ogóle). I trudno nawet spodziewać się od G'a innego poglądu. Był on cudzoziemcem, na dworze królewskim, i wie to tylko, co mu pozwala wiedzieć Michał kanclerz, także na dworze Bolesława Krzywoustego żyjący i u tegoż króla wielką powagę mający. G. nieraz wspomina pobożność i mądrość Michała, nazywa go swoim współpracownikiem, robotnikiem zaczętego przez siebie dzieła (cooperator coeptiąue laboris opifex. Dedyk. ks. I i ks. II). Jeżeli tedy ten ksiądz Michał był dworakiem (a na takich nie zbywało w XI i XII w.; za przykład dosyć przytoczyć współczesny Henrykowi IV Benzona Panegirycus, paszkwil na gorliwych duchownych, ap. Pert z,