Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 188.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

Gioberti. 179 łożonym przez włoskiego księdza apostatę, i tu napisał swoje dzieło Del primato cioile e morale degV Italiani (Brux. 184 3, 2 t.). W dziele tem są znakomite myśli, pełne wiary i prawdy historycznej, ale całość jego fatalna zaszczepiła w narodzie pychę, która z czasem doprowadzić go miała do następstw nader dla niego szkodliwych. Włochy są, podług G'go, super-narodem, ludem arcydziełem, syntezą, wzorem Europy, ludem twórczym i zbawczym, a to głównie dla tego, że są stolicą religijną ludów prawowiernych; później wszakże, wbrew tym pochwałom, chce Włochy ulepszać i reorganizować, do czego znowu uznaje nieodzowność wpływu religijnego. Półwysep nie może być swobodnym i silnym, jeżeli Rzym, jego stolica, nie odrodzi się cywilnie; dotąd wszystkie próby polityczne nie udawały się, ponieważ nie miano na względzie duchowieństwa i re-ligji, będącej podstawą narodowego ducha włoskiego. Jedność włoską uważa tu G. za niedorzeczne marzenie i godzi się tylko na konfederację, której naczelnikiem cywilnym i prezydentem byłby Papież. Panujących włoskich zachęca do uprzedzania rewolucji, przez śmiałe podejmowanie reform, wszakże zastrzega, że reformy, tyczące się Kościoła, powinny pochodzić od właściwej władzy, w przeciwnym bowiem razie dobro, jakieby z takich reform wypłynąć mogło, nigdy nie powetuje strat, wynikłych koniecznie z natury użytych środków. Za pomyślną okoliczność uważał on absolutną władzę monarchów włoskich, ponieważ tym sposobem mieli wielką w swym ręku potęgę do zbawienia Włoch. Wszystkie te zresztą myśli zanurzały się u niego w potopie słów i niemiłosiernie przesadnych panegiryków Włoch i wszystkiego co włoskie: królów i ludu, szlachty i mieszczan, uczonych i prostaczków, księży świeckich i zakonników (nie wyłączając jezuitów), a przedewszystkiem Rzymu. W Papieżu widzi ciągłą chwałę, dawną opiekę i nową nadzieję narodu. Wysławiał Karola Alberta, upatrując w nim ramię odrodzenia włoskiego, ale radził mu, aby nie dawał swobody prassie (za którą później zawzięcie obstawał w późniejszych pismach). Cenzura jest u niego nieodzowną dla nauk, dla literatury, dla sztuk pięknych, ale powierza ją nie człowiekowi, lecz ciału naukowemu. Nie jest za rządami parlamentarnemi: wystarcza rada stanu i swoboda petycji; o Austrji nic nie mówił. Dzieło to G'go było we Włoszech prawie nieznane, dopóki Cezar Balio (f 1853) nie upowszechnił myśli w nićm zawartych, wydając 1845 r. książkę p. t. „Nadzieje Włoch" (na franc. 'przełożył P. S. Leopardi, Des espórances de 1'Italie, Paryż 1844). Jezuici, jakkolwiek wychwalani przez G'go, wystąpili z krytyką jego dzieła, wykazując niebezpieczne jego strony. Nadto, ze strony liberałów gwałtownie powstawano na G'go za jego pochwały dla jezuitów. G. napisał wówczas zawzięty pko nim pamflet B gesuita moderno (Lozanna 1846 i n. 8 t., kilkakrotnie przedruk.; na niem. tłumaczył Cornel, Lipsk 184 9, 3 t.). W dziele tem G. wojuje kłamstwem, posuniętćm do najwyższego stopnia niedorzeczności. Utrzymuje on tu, że jezuici są „duszami twardemi i okrutnemi, duszami źelaznemi, nieprzystępnemi uczuciom nąjświętszym i najszlachetniejszym; że są potworami pychy i oburzającego egoizmu; że są apostołami piekła, sługami zatracenia; słowem, najstraszliwszą plagą, jaka w1 czasach życia ludzkiego i chrześcjańskiego spadla na ród ludzki." Wymieniał i zbezczeszczą! osoby zmarłe i żyjące, stosownie do tego, jak mu o nfch pisało z Włoch kilku jego przyjaciół. Pomiędzy innemi, oskarżał on jezuitów, że ci głosili luźną moralnoić,