Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 241.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

232 Gnoza. pierwiastku Bożego. Nie mogło tu więc być mowy o żadném przygotowaniu do odkupienia, jak w poprzednio wspomnianym kierunku. Wspólną była im tylko nauka, że cel uformowania świata na tém polega, aby oba pierwotnie różne pierwiastki, zły i dobry, na nowo się od siebie oddzieliły, aby części pleromy wyzwoliły się z niewoli, w jakiej znajdują się w świecie. Wyzwolenie to nazywa się u gnostyków odkupieniem. Myśl odkupienia wychodzi od Boga Najwyższego. Do przeprowadzenia tego odkupienia wyznaczony jest oddzielny eon, nazywany już to Zbawicielem— awx'/jp, już Jezusem, już Chrystusem, już też inném jakiém nazwiskiem. Nie we wszystkich też sektach gnostyckich eon ten należał do szeregu eonów najwyższych; w żadnej wszakże sekcie eon ten zbawczy nie stawał się rzeczywiście człowiekiem. Aleksandryjscy gnostycy, u których materja była niską, martwą granicą rozwoju życia Bożego, uważali Zbawiciela jako istotę podwójną, a mianowicie: jako człowieka uformowanego z materji, do którego później przystępuje eon, posłany od Boga Najwyższego. Eon ten połączył się z człowiekiem owym w czasie chrztu w Jordanie (i dla tego to gnostycy już w II w. obchodzili święto Epifanji; cf. Ciem. Alei., Stroni. 1. 1 c. 22), działał w nim cuda nadzwyczajne i w czasie mgki znowu się od niego oddzielił. Syryjska gnoza, uznająca materjg za złą bezwzględnie, nie przyznawała Odkupicielowi rzeczywistego, materjalnego ciała, lecz tylko pozorne (ztąd nazwa Doceci [ob.]), podobnie jak dziś jeszcze fantazja ludowa przedstawia sobie pokazujące się ludziom duchy, z widzialném, lecz nie rzeczywistém ciałem. Męka Zbawiciela (rzeczywista, jak w gn. aleksandryjskiej, lub pozorna, jak w gnozie syryjskiej) uważana jest za dzieło demiurga, który już to ze swojej ograniczoności, już ze złości, chciał w ten sposób zniweczyć dzieło odkupienia i utrzymać ludzi w swojej zależności. Zresztą, odkupienie nie miało żadnego dalszego znaczenia: całem zadaniem jogo było tylko objaśnienie natur pneumatycznych, t. j. gnostyków, o ich doskonałości i niebieskiém ich pochodzeniu. Kto w to uwierzył, był pneumatykiem; psychiczne natury, zwierzęce, t. j. katolicy, mieli jeszcze jakąś nadzieję podniesienia się, jeżeliby zostali gnostykami; ale dla hylików, dla materjalnych, nie było zbawienia, ponieważ brak im było zupełnie możliwości do jego przyjęcia. Rozumie się, że w takiej doktrynie nie mogło być mowy o Zmartwychwstaniu Zbawiciela; ponieważ zaś Zbawiciel nie zmartwychwstał, przeto i dla pozostałych ludzi nie było zmartwychwstania ciała. Zmartwychwstanie takie przeciwiłoby się najwyraźniej całemu systematowi, ponieważ niemożliwą było rzeczą, aby materja, jako źródło wszelkiego złego, miała wejść do pleromy, gdzie jest tylko dobro same. Celem i końcem całego życia świata był tu powrót do pleromy wszystkich jej części; materja zaś, pozbawiona wszelkiego wyższego pierwiastku, wpadała w dawniejszą swoją martwość, czyli w swoją nicość. Królestwo ciemności zostawało zupełnie sobie samemu pozostawione. Ten stan ostateczny nazywali oni ipokatastazą—airoKaiaęoiatę, t. j. przywróceniem wszech rzeczy do pierwotnego ich stanu. O sakramentach w znaczeniu chrześcjańskiem nie mogło także tu być mowy, ponieważ przy zasadniczej pogardzie materji, nie mogły być one uznane za pośredniki łaski. Zresztą, gnostycy odrzucali zupełnie pojęcie łaski: mieli oni i tak doskonałą już naturę, więc nie potrzebowali już żadnej łaski; objaśnienie zaś Boże, jakie otrzymali o swojej doskonałości, było pod pewnym względem spełnieniem obowiązku ze strony Boga, ponieważ jego rzeczą było ratować