Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 298.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

Gorkomscy męczennicy.—Gorres. 289 mu się ofiary nie wymknęły, w imieniu hrabiego Lummen kazał je odstawić do Briełłe, gdzie Lummen rządził samowładnie i zkąd rozkazy do wszystkich powstańców w imieniu księcia Wilhelma rozsyłał. W skutek rozkazu Omaliusa wywieziono naszych męczenników o godz. 1 w nocy d. 6 Lipca wodą do Brielle. Nie obeszła się i ta podróż bez nowych udręczeń: bernardynów odarto z odzieży do koszuli, a jeśli który prosił o zostawienie jakiego innego ubrania, odpowiadano na jego prośbę biciem; zapakowano wszystkich na dnie śmierdzącego statku, jakby towar, i przykryto tak, iż o mało się nie podusili. W takim stanie przywieziono ich pod Dordrecbt o g. 9 przed południem (6 Lip. w niedzielę). Omalius udał Bię na suty obiad, żołnierze tymczasem bawili się dręczeniem jeńców, dozwalali tłumom wchodzić na statek i lżyć icb, następnie widząc, że tłumy wzrastają, osłonili statek i za opłatą dozwalali fanatycznym swym współwyznawcom wchodzić za zasłonę. Z Dordrecbt wyruszyli do Brielle. Tu gdy przybyli, znów motłoch zbiega się, jakby na jakie dzi-wowisko, i przyjmuje męczenników szyderstwy, przekleństw}- i t. p. Wychodzi wreszcie na ich spotkanie hr. Lummen. I ten na równi z mo-tłochem z nich się naigrawa, każe potem związanych parami wyprowadzić ze statku i odbyć processję około szubienicy, przed miastem będącej. Przez cały ten czas żołnierze bili ich prętami po plecach, szyi i twarzy, tak, iż twarzy żadnego poznać nie można było. Tak poranionych wprowadzają z trjumfem do miasta, każą im śpiewać, tłumowi dozwalają się pastwić, przyprowadzają na rynek w środku miasta i znów drugą processję około szubienicy wśród urągań odbyć im każą; wreszcie, wsadzają do podziemnej kloaki, do której spływały nieczystości z więzień nad ziemią położonych (Estius 1. II c. 12). Po kilku godzinach tego więzienia prowadzą wszystkich do ratusza niby na badanie, a rzeczywiście na dysputę religijną, w której z jednej strony męczennicy wyznawali stale swoją wiarę, z drugiej inkwirenci dawali im uczuć swoją przewagę. Po badaniu odprowadzonymi zostali do innego więzienia; trzej tylko, którzy chwiejno odpowiadali, a którzy nie należą do owych 19, wyżej wymienionych, pomieszczeni byli uczciwie, w mieszkaniu jednego z przełożonych nad więzieniem, z nadzieją uwolnienia. Nazajutrz (8 Lipca) wybrano z grona naszych męczenników siedmiu poważniejszych i stawiono przed sądem w ratuszu. Sąd składał się z hr. Lummen, kilku wyższych urzędników, dwóch predykantów i pisarza, mającego spisywać odpowiedzi wyznawców. Najpierwej zapytano ich, co rozumieją o Papieżu i czy gotowi się go wyrzec? Wystąpił Andrzej, poprzednio proboszcz kościoła ś. Katarzyny w Brielle, teraz predykant kalwiński, i począł już przykładem swoim już słowy zachęcać ich do odstępstwa. Oświadczyli wszyscy, że wolą raczej umrzeć. Leonard Vechel dodał: „Zwykliście głosić, że wiara powinna być rzeczą dowolną i źt nikomu nie trzeba czynić gwałtu, ani przykrości wyrządzać z powodu religji. Jakże więc teraz możecie mię zmuszać dp opuszczenia wiary przeciw swemu sumieniowi? Co do mnie, gotów jestem przyjąć dysputę; jeśli mię przekonacie, że jestem w błędzie, przejdę do was; jeżeli zaś my wygramy, słuszną będzie rzeczą, abyście wy na nasze zdanie przystali.' Sąd na dysputę zezwolił: wystąpili 2 predykanci z zarzutami pko N. Sakramentowi; lecz gdy się im dowodzenie nie powiodło, zakończyli je przekleństwy i krzykami o stryczku, szubienicy, powieszł-Sncykl. T. VI. 19