Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 315.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

306 Goschler.—Gościnność. lation bibliąue, Paris 185 6, 2 y.; J. Alzog'a Histoire universelle de 1'figlise, Paris 1845—46, 3-e ed. ib. 1855, 3 Y.; Wetzera i Welte'30, Dictionnaire encyclopediąue de la theologie catholiąue, Paris 1858 — 65, 25 y. in-8; Hefele'go Histoire des couciles, t. I i II, Paris 1869 (oba tomy poprawione przez ks. Delarc, który przełożył i następne tomy, III—X, 1869—74). Przekłady jednak ks. G'a nie odznaczają sig wienor-ścią, zwłaszcza w Dictionnaire encyclopediąue widać, że w bardzo wielu razach tłumacz nie zrozumiał oryginału. Cf. Rosenthal Convertit. III, l.p. 163... Gościecki Franciszek, jezuita, f l Maja 1 729 r. w Samborzu, w 61 roku życia. Po jego śmierci wydano opisane przez niego P»sel-stwo wielkie j. w. Stanisława Chomętowskiego, wojewody mazowieckiego, od N. Augusta II, króla polskiego, i rzeczypospolitej do Achmeta IV, sułtana tureckiego, wielkiego z pełną mocą posła w latach 1712, 1713, 1714 odprawione, etc., we Lwowie, w drukarni Col. S. J. R. P. 1 732. G. był kapelanem tego poselstwa i opisuje wierszem w pomienionym djarjuszu, oprócz szczegółów dotyczących głównego przedmiotu, wrażenia poczerpnię-te w podróży, oraz obyczaje i zwyczaje Turków. Zajmujące, między in-nemi, napotykamy ustępy o zabiegach Karola XII, króla szwedzkiego, czynionych u wezyra w Adrjanopolu, względem wypowiedzenia wojny Augustowi II. Rozgłoszono już wieść o przygotowaniach do wojny i osobistość posła zdała się być mocno zagrożoną, kiedy sułtan dowiedziawszy się o intrydze wezyra, rozkazał mu ściąć głowę. Zmianę w usposobieniu sułtana i ocalenie z niebezpieczeństwa przypisuje ks. Gościecki przyczynieniu się dusz zmarłych, za które obecni w Adrjanopolu kapłani odprawili w dzień zaduszny nabożeństwo, z polecenia posła. W. Ch. Gościnność. Pieśni homeryczne świetny dają obraz gościnności z dawnych bohaterskich czasów Grecji: podróżni zostawali pod szczególną opieką najwyższego Boga (Zeusa), który dla tego miał nazwę gościnnego (zenios). Każdego przybysza prowadzono do kąpieli, przebierano i suto ugaszczano; poczem gospodarz pokazywał mu skarby domu i, jako upominek gościnny (xenion), dawał mu puhar, miecz, albo pas. Dopiero przy pożegnaniu pytano o nazwisko, stan i ojczyznę przybysza. Ale pomimo tych poetycznych opisów, w rzeczywistości gościnność starożytna ciasne bardzo miała granice. Podług pojęcia owych czasów, właściwie każdy obcy uważany był za wroga; w Egipcie i w Persji obcy był poczytywany za religijnie nieczystego i wszelkie z nim przestawanie zanieczyszczało; u Rzymian obcy nazywał się w najdawniejszych czasach hostis (wróg). Dla greka każdy cudzoziemiec był barbarzyńcą, to jest istotą niższą, stworzoną na to, aby służyła grekowi i względem której grek nie miał żadnych obowiązków. Nawet grek innego miasta był dla greka cudzoziemcem, choć już nie barbarzyńcą. W Sparcie nietylko nie pozwalano na osiedlanie się cudzoziemców, lecz nawet na czasowe nawiedzenie (Pin-tarch, Lycurg. 2 7). Peregrini, jak cudzoziemców nazywano w Rzymie, zostawali zupełnie po za prawem. Dopiero po pierwszej wojnie karta-gińskiej, gdy cudzoziemców coraz więcej napływało do Rzymu, otrzymali oni swego pretora i wyrobiło się jus gentium, regulujące stosunek przybyszów pomiędzy sobą i z mieszkańcami miejscowymi. Surowość tych nieludzkich pojęć i praw starożytnego świata nie bardzo* łagodziła się prywatną gościnnością, wyświadczaną przychodniom, skoro potrzeba było oddzielnych umów gościnności (proienje), jakiemi ci, co często podróżo-