Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 316.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

Gościnność. 30T wać musieli, zobowiązywali się za siebie i za swoich potomków do wzajemnego wyświadczania sobie gościnności. Za znak prawa do takiej gościnności używano złamanego pierścienia, przekrajanej monety, przechowywanej w pólowach przez rodziny sprzymierzone dla posługi gościnnej. U Germanów gościnność (jak ją opisuje Tacyt, Germ. 21) była raczej nierozumną hulatyką niż gościnnością rzeczywistą. Gdy goście zjedli wszystkie zapasy gospodarza, gospodarz z gościem przenosił się do sąsiada na wyjadanie jego znów zapasów. Więcej spotykamy gościnności na wschodzie, ale gościnność ta ograniczona tylko domem; gościnny gospodarz złupić i zabić może swego gościa, skoro ten znajduje się już po za granicami jego dziedziny. Z prawdziwą gościnnością spotykamy się w starożytności tylko n Izraela. Z czasów patrjarchalnych dosyć dokładny mamy obraz tej gościnności w życiu Lota i Abrahama. Gdy spostrzeżono przybywającego obcego jakiego człowieka, wychodzono na jego spotkanie (Gen. 18, 2. 19, 1) i, ktokolwiekby on był, zapraszano go do domu (ib.; Exod. 2, 2 0. Judic. 13, 15), obmywano mu nogi (Gen. 18, 4. 19, 2. 24, 82. 1 Tim. 5, lo), stawiano posiłek, opatrywano służbę, jak i zwierzęta przybyłego gościa (Gen. 24, 25. Jud. 19, 20). Gospodarz obowiązany był bronić gościa, choćby z narażeniem własnego życia (Gen. 19, 9.. Jos. 2, 4.. Jud. 19, 28); hańbą było dla gospodarza dać nocować obcemu człowiekowi na drodze (Job 31, 3 2. cf. 2 2, 7). Prawo też Boże zalecało przyjacielskie zachowanie się względem ludzi obcych (Lev. 19, 3 3. Deut. 14, 2 9. 24, 14). Wyraz "p^O w Gen. 4 2, 2 7. Exod. 4, 24. 4 Reg. 4, 8. 19, 23. niewłaściwie tłumaczony bywa wyrazem „gospoda" (jak u Leopolity i Wujka), dicersorium (jak w Wulga-cie), znaczy on bowiem po prostu nocleg (od wyrazu "J'^ albo przenocować), jaki mógł się odbyć pod namiotem, albo w jaskini jakiej. Błędnie też wyraz HJIf w J°3- 2, 1. za przykładem rabinów tłumaczą niektórzy wyrazem „oberżystka." Powszechna gościnność w narodzie hebrajskim nie dawała uczuć jeszcze potrzeby oddzielnych domów do przyjmowania podróżnych. Tak było i za czasów Zbawiciela, i nie widzimy wcale powodu, dla czegobyśmy xaraX!>ji.* Łukaszowe (2, 7) tłumaczyć mieli przez gospodę; może wyraz ten znaczyć tylko dom gościnny, przyjmujący, jak każdy inny dom, przybyszów, w którym jednak był taki natłok, że dla Rodziny świętej miejsca w nim nie było. Wspomniana u Łuk. 10, 34 gospoda CTtvSoya!ov znajdowała się w pustyni, gdzie gościnność była niemożliwą dla niezamieszkalności miejsca. Była to więc prawdopodobnie gospoda, podobna do dzisiejszych wschodnich karvan-eerajów, t. j. miejsc wypoczynku, częstokroć z czterech nagich ścian złożone i zostające pod opieką stróża, który ma gotowe środki do opatrywania potrzeb podróżnego. Jak zawzięta była nienawiść pomiędzy Żydami a Samarytanami, pokazuje się z niezachowywania względem siebie wzajemnej gościnności. Galilejscy pielgrzymi na dni świąteczne do Jerozolimy obchodzili zazwyczaj Samarję, robiąc dłuższą daleko drogę przez Pereę (Jot., Antt. 20, 6. l). Chrystus jednak przechodził przez Samarję (Łuk. 17, l i. Jan 4, 4), potępiając tóm samóm ślepe międzynarodowe nienawiści. Nauka Zbawiciela, głosząca braterstwo wszystkich łudzi, a ich synowstwo Boże, podniosła obyczaj gościnności do znaczenia cnoty chrześcjańskiej, będącej jedną z form miłości bliźniego. Zalecana jest ona wyraźnie w Nowym Test. (Rom. 12, 13. l Petr. 4, 9) szczególniej biskupom