Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.6 475.jpeg

Wystąpił problem z korektą tej strony.

466 Grzech pierworodny. zgruntować ich nie jest w stanie. Pokorny myśliciel widzi tu zadanie, kórego mniej lub więcej zupełne rozwiązanie poprowadzić go może do lepszego poznania tego, co jest przedmiotem jego wiary; pyszny zaś znajduje tu kamień obrazy, przez jaki i sam upada i drugich do upadku przywodzi. Jak niegdy pelagjanie, tak dzisiaj racjonaliści usiłują wykazać iprzeczność tej nauki z rozumem. Liczne ich zarzuty dają się do dwóch następnych sprowadzić: l) Podług nauki o grz. pierw, wszystką nędzę, jaka na dzieciach Adama ciąży: niewiadomość, pożądliwość, śmierć, nieszczęścia ziemskiego żywota, uważać należy za karę spadłą na nas w skutek grzechu Adama. Nietylko zaś dobroci, ale sprawiedliwości Bożej zupełnie to jest przeciwne, aby za grzech przodka miljony ludzi ulegać miało nieprzeliczonym cierpieniom. 2) Grzech Adama przechodzić ma na wszystkich ludzi od niego pochodzących, tak, iż wszyscy rodzą się grzesznikami, a zatem karogodnymi; tymczasem, podług wszelkich pojęć rozumowych, wina pochodzić może tylko z wolnej woli i nikt nie może znajdować się w stanie grzechu inaczej, jak tylko w skutek czynu grzesznego. Jest tedy sprzeczność istotna w twierdzeniu, że samćm pochodzeniem od jednego, który zgrzeszył, wszyscy rodzimy się grzesznikami w wlaściwem tego wyrazu znaczeniu. Słowem, grzech pierworodny, czy to rozpatrujemy winę, czy karę, przedstawia nam się zupełnie niewyjaśnionym. Na zarzuty te odpowiadamy z ś. Tomaszem. Wszystkie dobra, jakie straciliśmy przez grzech pierwszego człowieka, należały do porządku nadprzyrodzonego; Bóg mógł nas stworzyć w takim stanie, w jakim teraz na świat przychodzimy: nie przeciwi się więc jego doskonało-ściom, że dalszy ciąg owego stanu szczęśliwego, w jakim postawił pierwszego człowieka, uczynił zależnym od sposobu zachowania się tego człowieka. Kzecz tę objaśnia ś. Tomasz podobieństwem rycerza, któremu król daje zupełnie z łaski bogate dziedzictwo; jeżeli tak obdarowany zawini względem swego dobroczyńcy, król nie popełni bezwątpienia żadnej niesprawiedliwości, jeżeli odbierze mu to, co dał dla niego i dla jego następców. Jak król nie był winien dzieciom swego rycerza dawać dziedzictwa owego bogatego, jakićm obdarował ich ojca, lecz tylko winien im opiekę, należną wszystkim poddanym, tak i my nie mamy tytułu domagania się od Boga innych darów nad te, jakie nam, odpowiednio do naszej natury, są właściwe. Wszakże, porównanie to nie objaśnia jeszcze wszystkiego. Stan, w jaki popadliśmy przez grzech pierworodny, jest nietylko, w porównaniu ze stanem pierwotnej sprawiedliwości, stanem ubóstwa i trudu, ale jest nadto stanem kary. Wprawdzie mogą dzieci cierpieć, w skutek winy rodziców, ale cierpienia nie są dla nich karą, chyba gdy w winie rodziców swoich miały udział. I gdy czytamy w Piśmie Św., że Bóg w trzecićm i czwartćm pokoleniu poszukiwać będzie winy rodziców, znaczy to tylko karę dla rodziców, dla potomków zaś jest próbą, jakiej poddani bywają dla swego zbawienia (S. Thom., Sum. 1,2 q. 81 a. l ad i). Ale też właśnie dla tego Kościół uczy, że ktoby zaprzeczał, iż grzech Adama na nas nie przeszedł, ten przypisywałby Bogu niesprawiedliwość. Dziedziczenie to grzechu jest najważniejszym punktem nauki wiary, ale zarazem przedstawia on największą trudność rozumowi. Podług nauki Kościoła niezawodną jest rzeczą, że wszyscy w Adamie zgrzeszyliśmy, a zatćm wszyscy w nim w jakiś sposób być musieliśmy. Już i. Augustyn (Op. imperf. contra Juliaauin 1. 4 n. 104) pelagjaniście Juljanowi