Wolałabym stokroć umrzeć,
Niż widzeć żołnierza złego,
Co przebił bok Syna mego.
Matki, co synaczki macie,
Jako się w nich wy kochacie,
Kiedy wam z nich jeden umrze,
Ciężki ból ma wasze serce,
Cóż ja com miała jednego!
Już nie będę mieć inszego.
O niestetyż miły Panie!
Toć nie małe rozłączenie,
Przedtém było miłowanie,
A teraz ciężkie wzdychanie.
Czemuż Boże Ojcze nie dbasz,
O Synaczku pieczy nie masz.
Którzy téj Pannie służycie,
Smutki jéj rozmyśliwajcie,
Jako często omdlewała,
Często na ziemię padała.
Przez te smutki, któreś miała,
Uprośże nam wieczną chwałę.
O duszo wszelka nabożna,
Ku miłemu Bogu skłonna!
Wejrzyj na Syna Bożego,
Na Zbawiciela naszego.
Oglądaj na krzyżu Jego,
Sromotnie zawieszonego,
Okrutnie rozciągnionego,
Wszystkiego zekrwawionego.
Wejrzyj na głowę skłonioną,
Ostrą koroną zranioną,
Głogową i téż cierniową,
Gwałtem na głowę wciśnioną.
Oczy Jego krwią słynęły,
Uszy i usta uschnęły;
Wszystkie żyły w Nim porwali,
Krew świętą z Niego wylali.
Ręce, nogi przenajświętsze,
Gwoźdźmi okrutnie przybite;
Bok i serce przebodzono,
Ostatek krwi wypuszczono.
Wszystko przenajświętsze Ciało
Jak skorupa się padało;
Wszystkie siły z niego wyszły,
Na zbawienie wszelkiéj duszy.
O duszo! jakożeś droga,
Wielkim mytem zapłącona;
Wszystek skarb świata i ziemie,
Bóstwo wydało dla ciebie.
Nie przedawajże się tanie,
Dla grzechów na potępienie:
Boć nie jest rzecz tańsza inna,
Jedno kto w grzechu umiera.
Tęby rzecz miał człowiek baczyć,
Że na świecie krótko ma żyć.
Tysiąc lat przeciw wieczności,
Jakoby dzień ku równości.
Przeto się grzechów warujmy.
W Jezusie się rozmiłujmy,
Dać tu nam lekkie skonanie,
Po śmierci duszne zbawienie.
O jak srodze jest rozpięty
Na krzyżu mój Jezus święty.
Dla mizernego grzesznika,
Włócznia bok jego przenika.
Już niechaj serce kamienne
Staje się teraz odmienne,
Niechaj z swéj twardéj opoki
Puści źródło łez potoki.
Gdy Jezus Ducha Świętego
Wypuszczając z Ciała swego,
Z grzesznikiem czyni przymierze,
Do raju go z Sobą bierze. Amen.
Rozmyślajmy dziś, wierne chrześciany,
Jako Pan Chrystus cierpiał za nas rany,
Od poimania nie miał odpocznienia
Aż do skonania.
Najprzód w Ogrójcu wziął pocałowanie,
Tam Judasz zdrajca dał był żydom znamię:
Oto żydowie mego Mistrza macie,
Tegoż imajcie.