Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz moi chorzy cierpią o wiele więcej, niż kiedyindziej, bo to jeszcze zimno, a przytem mamy ustawiczny wicher.
Tutaj pory roku idą w następującym porządku:

Wrzesień wiosna. Grudzień lato.
Październik Styczeń
Listopad Luty
Marzec jesień. Czerwiec zima.
Kwiecień Lipiec
Maj Sierpień


Tutejsza zima, to nie europejska z mrozami, ale za gorąco też nie jest. W pogodnym dniu termometr pokazuje w cieniu +16°C. najwięcej, a w nocy opada do +3° a nawet +1° C. Czasami, ale to rzadko, nad ranem bywa szron. Niektóre tylko drzewa spuszczają liście na zimę; owady nie zamierają, ale wogóle wszystko bardzo smutno wygląda.
Ludność tutejsza jeszcze prawie pół na pół dzika. Jest już, dzięki Bogu, dość katolików, ale potrzeba jeszcze wiele pracy, aby z nich wykorzenić resztki pogańskich zabobonów i przesądów. Protestantów też tu nie braknie. Niestety, przebywający tu Europejczycy więcej szerzą rozpusty niż cywilizacyi. Pojęcia Malgaszów wogóle są jeszcze bardzo dziecinne; każdej rzeczy się dziwią, wszystko ich bawi, lada fraszka, już śmieją się do rozpuku; ich zachcianki też nie lepsze. Tak np.: razu pewnego byłem między chorymi. Jeden z nich (ten co na fotografii siedzi w środku z krzyżem na piersiach — zob. rycinę na str. 2) przywołuje mnie i pyta: »Kiedy mój Ojciec jedzie tam hen, hen, daleko, za to wielkie morze, zkąd do nas przyjechał?« Odpowiedziałem, że wcale już tam nie pojadę, zostanę z wami i pytam zarazem, o co mu chodzi. On mi na to: