Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Malgasze cmentarzy nie mają po wsiach, ale chowają swoich zmarłych albo gdzie w polu, albo we własnem podwórzu, jeśli mają grób familijny. Ze Chrztem trzeba być tutaj bardzo ostrożnym i nie bardzo łatwo go udzielać.
Najpierw trzeba, proszącego o Chrzest, dobrze przygotować, zapewnić się, o ile to możliwe, że on prawdziwie chce być katolikiem (mówię o dorosłych) i dopiero ochrzcić, bo łatwo i często się zdarza, że który z Malgaszów da się ochrzcić a potem nie praktykuje Wiary, ale skacze jak mu wygodnie i lepiej na rękę z wiary do wiary, przejdzie na protestantyzm, po jakimś czasie wraca do pogaństwa i t. d. Protestanci dają każdemu, co się u nich ochrzci (czy go do chrztu przygotowują czy nie, tego niewiem) lamba, t. j. kawał płótna jak prześcieradło, który krajowcy zawsze noszą na sobie, tak jak Europejczycy szale. Otóż razu pewnego znalazł się artysta, co się chwalił, że w przeciągu 16 dni dostał bezpłatnie 12 takich lamba. Pytają go, jakim sposobem to zrobił, on mówi, że bardzo prostym, a mianowicie: szedłem z Tananariwy do Tamatawy, podróż ta trwa 8 dni, idąc tam, zaszedłem do sześciu rozmaitych zborów protestanckich i dałem się w każdym ochrzcić, ot już jest 6 lamba. Żeby mnie nie poznano, nie szedłem po 2 razy do jednego zboru, ale wracając do Tananariwy, zaszedłem po drodze do 6 innych zborów i w każdym dałem się znowu ochrzcić, ot i jest znów 6 lamba, i tym sposobem w ciągu 16 dni dostałem 12 lamba, nie zapłaciwszy nic. Opowiadano mnie to jako fakt prawdziwy, czy zaś to fakt prawdziwy, czy anegdotka tylko, zkąd ja mogę wiedzieć, relata refero. W każdym razie, choćby to była tylko anegdotka, jest to rzecz bardzo prawdopodobna, bo Malgasze nadzwyczaj są chciwi na wszystko. Niech tylko który z nich