Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 093.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Niech mi Ojciec wierzy, że pókim słuchał, tom słuchał siakotako, ale usłyszawszy, że trzeba 150.000 franków, spuściłem nos na kwintę. Tyle trzeba, a ja tak mało dopiero mam, ileż to jeszcze czasu czekać trzeba! Wróciłem do misyi porządnie w kratki i dopiero nazajutrz rano, wracając do siebie, w drodze opamiętałem się i uspokoiłem zarazem. Wstyd mnie, żem taki głupi i lada czem się nastraszę, wszak to w ręku Matki Najśw., a zatem niemożliwem nie jest choćby i trzy razy tyle miało kosztować. Prawda, że 1 frank = ½ fl. a., albo ⅓ rubla, ale mimo to trzeba tego sporo, przyjdzie może nieźle poczekać. Dotychczas mam wprawdzie bardzo mało, ale ta trocha co się uzbierało, to tylko od nas z kraju, a choćby resztę dopełnili inni, to zawsze pierwszy fundament będzie za polskie pieniądze i pod afrykańskiem niebem będą czcić na ołtarzu naszą Najśw. Częstochowską Mateczkę.
Z dnia na dzień widzę coraz bardziej, jak dziecinne usposobienie mają Malgasze choćby i starzy, i jak mało im trzeba do śmiechu i wesołości. Szedłem ochrzcić umierającą pogankę, po drodze pytają mnie co robić (było to w niedzielę), bo tu woda wyrwała jamę przy samym baraku i chodzić niebezpiecznie — powiedziałem, że chociaż to niedziela, jamę niech zasypią, bo może być jaki wypadek, zwłaszcza, że wieczorny deszcz powiększy tę jamę. Ochrzciwszy chorą, wracam do siebie i widzę, że ci co mogli robić, wzięli się do noszenia ziemi, a innych mnóstwo chorych przypatrywało się robocie. Po chwili usłyszałem śmiech, krzyki, wycia, jakby nie wiem co się stało. Wróciłem, żeby zobaczyć co zaszło. Malutki dzieciak, zaledwie umiejący chodzić, widząc, że inny noszą ziemię, położył sobie na głowie (Malgasze przeważnie noszą cię-