Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.





LIST XIII.

Tananariwa, 13 czerwca 1900.

W początkach czy może w połowie maja, jakiś wójt z pobliskiej wsi (jeżeli kupkę lepianek z gliny można wsią nazywać), przemocą zapędził kilku z moich chorych do rządowego schroniska za to, że ich zastał zbierających trawę do palenia. Nie wiem, jak jest w rządowem schronisku, bom tam nigdy nie był, ale musi być nie świetnie, kiedy wszyscy trędowaci uważają je za kryminał i za nic tam iść nie chcą. Niedawno przybiega do mnie kilkunastu moich chorych z ogromnym hałasem i wołają, żebym prędzej szedł, bo ten wójt znowu czterech zabrał i zamknął w jakiejś chacie z tem, żeby potem odpędzić ich do rządowego schroniska. Spytałem, gdzie ich wziął, czy w naszym obrębie, czy może ci czterej przeszli po za graniczną miedzę, za którą wychodzić im zakazano?