Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

innem nie mówił, tylko o swoich towarzyszach niedoli. Potem spytałem go, czy w samej rzeczy czuje się on coraz gorzej i czyby nie zechciał, żebym go zaopatrzył? »Czuję, że ze mną źle, powiedział, daj mi Ojcze Ostatnie Namaszczenie, bo wkrótce umrę.« Zaopatrzyłem go zaraz, potem odniosłszy Oleje św., wróciłem znowu do niego. Nieco się uspokoił, ale potem znowu ciągle mi polecał, żebym o chorych nie zapomniał. W nocy około 2 godz. przysłał po mnie znowu. Gdy przyszedłem, był w silnej gorączce, ale przytomny, wcale nie majaczył, kazał sobie podać święconą wodę, przeżegnał się, napił się jej trochę, potem znowu o niczem nie mówił, tylko wciąż mi wyliczał, na co mam zważać i o co się starać, żeby chorym było znośniej. We wigilję Św. O. Ignacego przychodzę do Michała i mówię mu: zdaje mi się, że ci trochę lepiej. »Niechciałbyś Ojcze, żebym poszedł do Pana Boga, mówi on, ale zdaje się, że nic z tego, umrę wkrótce, pamiętaj tylko o chorych.« Powiedziałem mu, że jeszcze nie pora mu umierać, jeszcze musi tu popracować (on jeszcze nie ma 30 lat, może ma jakie 22 albo 23). On odpowiada: »wprawdzie trochę mi teraz lepiej, ale to mniejsza, pamiętaj tylko o chorych.« Bardzo się ucieszył i dziękował mi, gdy mu powiedziałem, że do Ojca napiszę, że on chory i poproszę o modlitwy za niego. I on, i jego żona, bardzo mi dziękowali za to. Zbudowałem się bardzo z tego człowieka i zadziwiła mnie zarazem tak wielka miłość bliźniego w Malgaszu, niewielkie mającym wyobrażenie o Bogu. Sam chory, cały okryty ranami, jak to Ojciec widzi na fotografii, biedny jak i inni, a mimo to wcale o sobie nie myśli, tylko o drugich — prawdziwie jest to przykład do naśladowania. Dziękuję Panu Bogu, że mam takiego chorego, przez którego zasługi z pewnością spływa