Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

łem mu na to, ale i nie wierzyłem — ot kpi sobie stary ze mnie nowicyusza — pomyślałem sobie.
Tymi dniami zaczął O. Burdon odbywać wizytę prowincyalską, jak zwykle co roku. Będąc u mnie, dał chorym małą jałmużnę, może po 2 czy po 3 su przypadło na każdego. Chorzy złożyli się i wysłali kilku z pomiędzy siebie, mogących jeszcze dobrze chodzić, żeby kupili mięsa. Zadziwiło mnie, gdym zobaczył, że niosą czarne mięso, popatrzałem zblizka, a to wół poćwiartowany ze skórą razem i ze szerścią. Moi chorzy podzielili się tem mięsem, a potem oskrobawszy szerść, gotowali ze skórą, własnym oczom wierzyć nie chciałem. Wracam do siebie i pytam mego kuchmistrza: czy Malgasze jedzą wołu ze skórą? on zdziwił się bardzo tem pytaniem i mówi: »któżby skórę odrzucał, wszak to doskonała rzecz, zwłaszcza jeżeli wół tłusty.« Ale jakże to pogryźć i strawić? — pytam. On też pytaniem odpowiada: »a mięso jak, czy to nie wszystko jedno, mięso i skóra?« Na to już odpowiedzi nie miałem.

Nie pamiętam, czym Ojcu już napisał, czy nie, że moi chorzy bardzo Ojcu dziękują za łaskawe zajęcie się ich losem. Pokazałem im Missye z maja i czerwca, gdzie są ich portrety, bardzo byli kontenci, widząc, że o nich czytają w Europie w tych wielkich papierach drukowanych, jak nazywają Missye katolickie; powiedzieli: »da Bóg, że uzbiera dla nas jałmużnę ksiądz Czermiński, kiedy nas tam widzą.« Ich podziękowanie dla Ojca brzmi tak:
Misaotra izahay Mompera Tseremisiky wymawia się: misáutr izaháj Mompér Tseremi’siky — dosłownie znaczy: misaotra izahay = my dziękujemy, Mompera = księdzu. Nazwisko Ojca wymówić nie mogą jak trzeba,