Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 178.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zgoła tego u nas niema. Mój krzyżyk zakonny służy i mnie i moim chorym wszędzie do wszystkiego; konający go całują, tym krucyfiksem żegnam mogiły, sam go często całuję — słowem, jest to jakby nasza wspólna własność (zob. ryc. na str. 184 — 185).
Podział ryżu. Co poniedziałek, jak Ojciec drogi wie z poprzednich listów, przysyłają z misji ryż dla chorych; każdy dostaje takie cztery kubki na tydzień, jak ten co jest w ręku rozdającego ryż. Oprócz tego ryżu, nic zgoła. Jak który skąd co wytrzaśnie do przegryzienia, to jako tako posili się; jeśli nie uda się dostać, to post. Takie cztery kubki równają się niecałym dwom litrom (zob. ryc. na str. 168 — 169).
Trędowaty i troje dzieci trędowatych tańczą. Kiedyś, o ile sobie przypominam, pisałem Ojcu, że moi chorzy czasem zatańczą, kto może. Teraz posyłam fotografię, żeby Ojciec miał wyobrażenie, bodaj słabe, o tem. Malgasze w tańcu daleko więcej wymachują rękami, niż nogami, tak, że możnaby nawet powiedzieć, że tańczą przeważnie rękami. Ten chory, co z rozłożonemi rękoma, zaczął tańczyć, a dzieciaki, widząc to, dalejże także w tany. Najmniejsza tańcząca dziewczynka w długiej koszulce, to maleństwo, które dopiero ledwo chodzić dobrze zaczyna. Takich olbrzymów jest tu coś trzech czy czterech obecnie; kiedy nastałem w schronisku, to się mnie dziatwa ogromnie bała, a teraz nadzwyczajna między nami przyjaźń, jak się tylko pokażę, to te bąki wszędzie krok w krok za mną idą. Kiedyś dwoje najmniejszych zaczęło do mnie krzyczeć przy furtce tak, że myślałem, że im co się stało. Wychodzę i pytam: coście się tak rozkrzyczały dzieciaki, czego chcecie? Widocznie biedactwo było zgłodniałe (było to około 8 rano), bo mnie powie-