Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 262.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rwało się mnie z ust Mateczko Przenajświętsza, dziękuję Ci — więcej modlić się nie mogłem; Matka Najśw. czytała w mojej duszy wdzięczność, której wyrazić nie umiałem. I X. Biskup i O. Bardon mówili mnie, że tę ziemię mogę już na pewno uważać za własną, bo administrator z Arivonimamo poda przychylny raport do Tananariwy, a główny administrator w Tananariwie tak samo usposobiony i sam proponował X. Biskupowi, żeby wybrać gdzie miejsce, a on to da bezpłatnie.
I tak widzi Ojciec drogi, że za łaską Matki Najśw. jakoś wreszcie uda się mnie mieć schronisko, tylko nie u Betsileosów, jak miało być, ale w tejże samej prowincyi Imerina w pobliżu Arivonimamo. Teraz pora deszczowa, więc dopiero w końcu marca, albo w kwietniu zacznie się robota. Do tego zaś czasu kazał mnie O. Bardon czekać w Ambahivoraku, żeby moi chorzy nie byli zupełnie opuszczeni. Pp. administratorowie popierają moje dzieło i zdaje się, że trudno było inaczej. Ma Ojciec wiedzieć, że rząd wystawił w różnych miejscach kilka schronisk, gdzie mieszczą się trędowaci po 600, 700, albo ile się da w każdym — protestanci i norwegianie też mają w swoich misyach schroniska dla trędowatych; mimo to, ta plaga tak się szerzy, że n. p. administrator powiatu Arivonimamo niedawno odesłał 100 trędowatych do rządowego schroniska ze swego powiatu, a obecnie ma ich jeszcze w swoim powiecie 400, z którymi nie wie co począć, bo w schroniskach pełno — tłoczą się tam chorzy, jak śledzie w beczce. Kiedy opatrywałem miejsce i powiedziałem, że zupełnie odpowiednie, O. Bardon zaśmiał się i powiedział: »Wstawili się za tobą, Ojcze, twoi święci rodacy od Matki Najświętszej i wyprosili ci to miejsce i wodę« (św. Jozafata obchodziliśmy zaraz na drugi dzień po św. Stanisławie Kostce). Może być i tak,