Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 271.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Malgasze zawzięcie je kupują, a wielu z nich paradnie wygląda pod parasolem. Kiedy jaki Malgasz ubrany już cokolwiek z europejska, ma parasol, to jeszcze pół biedy, ale kiedy jakiego się spotka, nie mającego nic zgoła na sobie oprócz przepaski na biodrach i trzymającego rozwinięty parasol w ręku, to trochę trudno nie roześmiać się, bo tak wygląda, że chyba go tylko fotografować.
Nie uwierzy Ojciec, jak ja wyczekuję końca pory deszczowej, żeby już zacząć budować. Plan już mam zrobiony i nic mnie nie kosztował, bo niedawno przybył do naszej misyi jeden Ojciec z Włoch, który przed wstąpieniem do zakonu ukończył szkołę politechniczną, jego prosiłem i zrobił mnie bardzo prędko i dobrze plan nowego schroniska. Wszystkie roboty rzeźbiarskie i ogrodnicze, to już moja rzecz, w tem nikt mnie tu pomóc nie może. Obmyślam obecnie plan ogrodu i zbieram potrzebne rośliny. Niech drogi Ojciec stara się mnie koniecznie dostać trochę nasienia brzozy i grabu, bo koniecznie potrzebuję. Teraz ogólnikowo Ojcu o wszystkiem napisałem, a jak Matka Najświętsza pozwoli już coś zrobić, to Ojcu przyszlę plan i odpowiednie fotografie. Proszę się tylko modlić, żebym prędzej mógł wziąć się do roboty.
Pobłogosławił mnie Pan Bóg w tym nowym roku; w połowie b. m. sześciu przystąpiło do I-ej Komunii św., a oprócz tego miałem jeszcze między chorymi sześciu protestantów i dziewiętnastu pogan. Poduczyli się wszyscy katechizmu i wszystkich ochrzciłem. Na razie wszyscy moi chorzy są katolikami, czy zaś tak długo potrwa, to Pan Bóg wiedzieć raczy, w przyjmowaniu bowiem do schroniska, tylko na dwie rzeczy zważać trzeba, to jest czy jest miejsce wolne i czy proszący