Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 283.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

żeby zrozumieli o co chodzi. Rzeczy najprostsze, które rozumieją dobrze nasi konwiktorzy z najniższych klas, dla moich piskląt są jeszcze jakby jakie zawiłe kwestye filozoficzne. Jeżeli tych rzeczy nie uprościć i nie wyjaśnić na każdym kroku porównaniem, albo przykładem wziętym z ich codziennego życia, to nic a nic zgoła nie rozumieją. Pobłogosławiła Matka Najśw. i jakoś to poszło. Odprawiliśmy trzydniówkę w całem tego słowa znaczeniu, t. j. niech Ojciec nie myśli, że to była zwykła tylko katechizacya; nie, trzymaliśmy się ściśle przepisów św. O. Ignacego i co dnia mieliśmy trzy rozmyślania i rachunek sumienia. W wig. Wniebowstąpienia spowiedź, a w samo święto Komunia św. Kiedy zapowiedziałem trzydniówkę, wielu z zadziwieniem pytało: »co to takiego rekolekcya?« Odpowiedziałem, że jak zaczniemy, to wszystko wytłumaczę, a teraz tyle tylko mówię, że za parę dni zaczniemy. Ktoś z chorych, nie wiem na podstawie czego rozgłosił między innemi, że rekollekcye to znaczy, że nie można nic jeść ani pić, trzeba być koniecznie smutnym i t. p. brednie. Skąd on to wytrzasnął, nietylko ja, ale i on sam pewno nie wie, z tego jednak powstał niepotrzebny rumor między chorymi. Tego samego dnia jeszcze nie wiedziałem o niczem. Nazajutrz po Mszy św. mówi mi jeden: »idź–no Ojcze między chorych, bo tam niepokój i wielu się boi.« Poszedłem natychmiast i pytam, co tu między wami wykwitło nowego? Odpowiadają mnie, że wielu się boi, bo nie wiedzą, co to będzie z tą rekollekcyą. Powiedziałem im, że to wszystko nieprawda, co wy tu słyszycie i jedni drugim powtarzacie, możecie jeść ile się wam podoba, smutnym nietylko nie trzeba być, ale przeciwnie, trzeba być wesołym; możecie rozmawiać, śmiać się, a nawet jeżeli kto chce i może, niech tańczy. Uspokoiło się moje