Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 355.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rycin, był łaskaw dać je przedtem oprawić (jak najprościej rozumie się), a potem dopiero dać je Ojcu dla przesłania mnie.
To oglądanie rycin wydaje mi się bardzo skutecznym środkiem do zabezpieczenia od grzechu tych, co przez jakiś dłuższy przeciąg czasu muszą być w bezczynności, a zwłaszcza tych, co jeszcze nie są zbyt mocno chorzy, albo prawie zdrowi zupełnie, jak np. ci, co dopiero mają tylko plamy trądu i nic więcej. Dlatego choć pokornie, ale śmiało proszę wszystkich o tę łaskę, kto tylko może i chce mi ją wyświadczyć, wiem bowiem przytem na pewno, że im to Matka Najśw. stokrotnie po swojemu wynagrodzi. Kilkanaście, albo kilkadziesiąt rycin rozmaitych, oprawionych w jedną książkę, na pozór zdaje się to być nie zbyt wielką rzeczą, a tymczasem ilu to grzechom się przeszkodzi, i ile chwały Bożej przysporzy! Nie jedna dusza będzie za to wdzięczna wiecznie łaskawym dobroczyńcom. O grach, któreby mogły tu być użyte, też przemyśliwałem również jak o zabawkach dla dzieci, któremi, bez ubliżania im, mogę powiedzieć, starzy bawiliby się również chętnie jak dzieci, od których prawie niczem innem się nie różnią jak wzrostem i latami. Czy uwierzy Ojciec, że tu zepsucie do takiego stopnia posunięte, że nie odważyłbym się dać dziecku np. lalki do zabawy, bo z pewnością zaraz byłoby to powodem jakiejś niemoralności.
Kończąc bazgraninę, wszystkim Wam razem i każdemu zosobna winszuję Świąt i Nowego Roku i polecam Was opiece Matki Najświętszej.