Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 369.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze nigdy Ojcu nie pisał o palaczach konopi. Jest to zgubny zwyczaj, bardzo często przechodzący w nałóg u Malgaszów wogóle, jak u Hóva (czytaj Huwa) zamieszkujących Imerin, tak u Betsileów i innych malgaskich plemion. Robią Malgasze, najczęściej z tykwy, rodzaj fajki z wodą wewnątrz, przez którą to wodę dym przechodzi, coś w rodzaju tego, jak Turcy palą tytoń, tylko bardzo w sposób prymitywnie zrobiony, zapomniałem zupełnie, jak się ten przyrząd nazywa. Z takiej fajki palą liście konopiane zamiast tytoniu. Dym tych liści bardzo szkodliwie działa na palaczy, bo choć niektórzy twierdzą, że takie palenie drażni i jakby ożywia całego człowieka i wskutek tego ma więcej siły do roboty, jednak nic to nie znaczy w porównaniu do szkody jaką wyrządza. Kto wypali taką fajkę konopi, czuje się na razie niby rzeźwiejszym i wesołym, ale przytem głupieje, patrzy na wszystko, ale nic nie rozumi, śmieje się, ale nie wie wcale dlaczego, a po upływie jakiegoś czasu, jeżeli nie przestaje palić tych liści, staje się zupełnym idyotą — żyjąca maszyna poprostu, bo nawet tyle nie ma rozumu, żeby mógł stać na równi ze zwierzętami. Kilka tygodni temu, utopił się taki palacz konopi w rzece, płynącej tuż koło budującego się schroniska; utopił się w biały dzień, czemu wcale się nie dziwili Malgasze, bo mówili: był to »mpifoka rongony« — czytaj: mpifuka runguni — znaczy: palacz konopi (mifoka — czytaj mifuka = palić; mpifoka = palacz; rongony = konopie). Przyrząd do palenia konopi nazywają Malgasze fifohana — czytaj fifuhana, albo faniserana — czytaj fanisérana, ale toż samo słowo oznacza i zwykłą fajkę do tytoniu. Między narzeczem Hova i Betsileo, chociaż jak jedni tak i drudzy Malgasze, różnica jest nie wielka wprawdzie, ale jednak jest. O ile jednak wiem, to w mowie tych wszystkich