liczyły mniej więcej na naszym terenie tyle samo członków. Mieliśmy w sumie silną pozycję w radzie i... silne harcerstwo w dzielnicy.
Czy warto było kilka lat poświęcić na dodatkową służbę? Ja nie żałuję. Chyba nie żałowali też pozostali instruktorzy harcerscy. Interesujące grono:
Wymieniony już Darek, kiedyś szef naszej stanicy wodnej, komendant wielu obozów, który przeszedł do pracy w Urzędzie Dzielnicy, miał szansę na awans i twórczą pracę na rzecz miasta. Szansę tę niestety zmarnował. Dziś pełni służbę harcerską na wiecznej warcie.
Paweł, niegdyś świetny komendant szczepu, wykorzystał swoją wiedzę i zdolności. Był wiele lat radnym, pracując na rzecz miasta i państwa zawodowo dotarł aż do funkcji ministra w kancelarii prezydenta Kaczyńskiego. Leciał samolotem prezydenckim do Smoleńska...
Drugi Paweł, szczepowy, krótko nasz komendant hufca, jest dziś prywatnym przedsiębiorcą, działaczem PO, radnym Warszawy. Na co dzień współpracuje z naszym hufcem, bardzo nam pomagając.
Gdyby Lucyna Czechowska była nieco starsza i dwadzieścia lat temu miała możliwość oglądania pracy harcerskich radnych Dzielnicy Praga-Południe, pewnie już wtedy powiedziałaby: – Warto służyć ludziom, do tego zobowiązuje nas Prawo Harcerskie. Właśnie do takiej służby, na przykład radnych, jesteśmy przygotowywani w zastępach i drużynach. I (wierzcie mi) robimy to lepiej niż inni. Lucyna świadkiem.