Potrzeba stowarzyszeń jest na całym świecie pojętą. Stowarzyszenia, to podstawa, na któréj się cały świat przemysłowy opiera, stowarzyszenie wreszcie, to nieunikniony i konieczny warunek dobrobytu materjalnego każdéj społeczności.
Korzyści wynikające ztąd, są nadto widoczne i niepotrzeba daleko szukać wymownych cyfr na poparcie téj prawdy.
Weźcie sprawozdanie Towarzystwa Dobroczynności, przypatrzcie się, ile tam otarto łez sierocych, ile ulżono gorzkiéj i ciężkiéj niedoli lub niemocy. Setki i tysiące rubli wydatkowano na biednych, — setki i tysiące rubli waszych własnych, a jednak czyście uczuli jaki ciężar, czy w wydatkach waszych uczyniła się przez to różnica? Rzucaliście grosze i złotówki, a wasze ofiary w stowarzyszeniu olbrzymiały w tysiące i przynosiły pomoc potrzebującym. Towarzystwo jednak Dobroczynnyści tak chętnie przez was wspierane, jest stowarzyszeniem w celu czysto-filantropijnym, fundusz jaki tam wkładacie jest słusznem i sprawiedliwem pokłosiem jakie przy żniwach waszych powinniście dla chorych i kalek zostawiać. Grosz włożony do puszki ofiarnéj, dla was samych przynosi jedynie moralne zadowolenie z dobrego uczynku.
Są jednak inne stowarzyszenia, w których członkowie pomagają sobie wzajemnie, w których występują nie jako do walki przeciw naglącym życia potrzebom, w których znajdują lekarstwa na wiele cierpień skuteczne.
Za nim jednak powiemy o charakterze tych stowarzyszeń — zobaczmy przedewszystkiem z jakich elementów składa się nasza Lubelska miejska społeczność.
Jeżeli będziemy uważać całą ludność miejską bez różnicy wyznań, (jakby to słusznie uczynić należało) jakby jedną rodzinę miasta, to zobaczymy, iż da się ona podzielić na cztery kategorje, — a mianowicie: obywateli miejskich czyli właścicieli nieruchomości, z których znaczna część nakłada szalone kontrybucje na lokatorów, dla oczyszczenia swoich mocno zaszarganych ksiąg hypotecznych; na urzędników, którzy w znacznéj liczbie siedzą po same uszy w kieszeniach miejscowych lichwiarzy, wreszcie na rzemieślników, z których znaczna mniejszość może się poszczycić zadawalniającym stanem materjalnym i handlujących średniéj zamożności; i wreszcie na ostatnią kategorję ludzi, która żyje utrzymując się Bóg wie z czego, żyje nieprodukcyjnie, nic nie robiąc wałęsając się cały dzień po ulicach i tamując swobodne przejście na chodnikach. Mamy tu na myśli owe zaćmy faktorów, agentów, stręczycieli i innych pasożytów starozakonnych, którzy ani orzą ani sieją, a jednak żyją jakoś... Do pierwszéj kategorji powinniśmy zaliczyć jeszcze zamożniejszych kupców jako jedynych przedstawicieli tutejszego ruchu handlowego.
Strona:PL O potrzebie stowarzyszeń by K Junosza from Kalendarz Lubelski Y1875 p26.png
Ta strona została skorygowana.