podróż, bo trzewiki miała podarte. Lecz z kąd przyszła j dokąd szła, o tém nikt nie wie.
Lekarz nachylił się do nieboszczki i podniósł lewą jéj rękę.
— Stare dzieje! — rzekł potrząsając głową, — nie ma obrączki ślubnéj. Dobra noc!
Szanowny lekarz poszedł sobie na objad, a dozorczyni, posiliwszy się jeszcze trochę z butelki, usiadła przy ogniu na małym stołeczku, i zaczęła dziecię powijać i ubierać.
Jakże pięknym przykładem potęgi ubioru był ten młodziutki Oliwer Twist!.... Zawinięty w prześcieradło, stanowiące dotąd jedyne jego pokrycie, mógł tak dobrze uchodzić za dziecko wielkiego pana, jak i żebraka;...... a najdumniejszy nawet cudzoziemiec nie byłby w stanie rozpoznać i oznaczyć tego stopnia w układzie społeczeńskim, do którego on należał. Lecz gdy obwinięty został w starą, bawełnianą sukienkę, któréj barwa wypłowiała od długiego używania, czyniąc już mało sto razy tę samą usługę, został natychmiast naznaczony piętnem pewnego stanu, i spadł bardzo nisko, — bo aż na stopień wychowanka gminy, — sieroty z domu roboczego, — téj nędznéj, na pół z głodu umierającéj istoty, która w nędzy życie swoje wlokąc, od wszystkich pogardzana i potrącana, od nikogo litości nie doznaje.
Oliwer krzyczał żwawo. Lecz gdyby mógł był wtedy już o tém wiedzieć, że był sierotą, zostającą na łasce Starszyzny Gminy i dozorców domu roboczego, byłby może jeszcze bardziéj krzyczał.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.