takim panem, jakiego im dla Oliwera Twista potrzeba było.
Pan Gamfield także się uśmiechnął, skoro uwiadomienie przeczytał; gdyż owe pięć funtów przyobiecane właśnie dla niego wystarczały i z wszelkiego kłopotu wybawić go mogły. Znając przytém dokładnie system żywienia dzieci w domu roboczym, natychmiast pojął, iż ten chłopczyna, którym owe pięć funtów obciążono, był właśnie takim małym i cienkim wisusem, jakiego mu do wycierania teraźniejszych kominów wązkich potrzeba było. Przegłoskował tedy jeszcze raz całe uwiadomienie od góry do dołu, od początku do końca, i zdjąwszy czapkę futrzaną z głowy na znak uszanowania, zagadnął Jegomości w białej kamizelce.
— Czy to w tym zakładzie ten chłopiec się znajduje, którego przełożeni Gminy chcą dać do nauki? — zapytał pan Gamfield.
— Tak jest, mój poczciwcze, — odpowiedział Jegomość w białej kamizelce z uśmiechem łaskawym; — cóż chcesz od niego?
— Jeżeli przełożeni Gminy chcą go dać w naukę do rzemiosła lekkiego i przyjemnego, czém się kominiarstwo zacne poszczycić może, — rzekł Gamfield, — to ja właśnie chłopca do nauki potrzebuję, i gotów jestem wziąść go do siebie.
— Proszę wejść! — rzekł na to Jegomość w białej kamizelce.
Lecz pan Gamfield poprzód do osła swego powrócił, raz jeszcze w łeb go uderzył i za wodze szarpnął, co miało być dla osła napomnieniem, ażeby podczas niebytności swego pana stał spokojnie i z miejsca się nie
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/036
Ta strona została uwierzytelniona.