— Otóż mamy! — zawołał pan Bumble, wznosząc w górę swe ręce i oczy z niewypowiedzianą uroczystością. — Wiele już sierót złośliwych i kłamliwych w życiu mojém widziałem, ale tak złośliwéj i kłamliwéj jak Oliwer, jeszcze się mi nigdy widzieć nie zdarzyło.
— Lepiéj milcz! — zgromił Woźnego urzędnik, do którego się Bumble z tą swoją świątobliwą i budującą przemową był zwrócił.
— Za pozwoleniem Waszéj Godności, — rzekł Woźny, niechcąc dać temu wiary, że dobrze słyszał, — czy Wasza Godność do mnie co mówiła?
— Tak jest;.... mówiłem ci, abyś milczał!
Pan Bumble stanął jak wryty z zadziwienia. Rozkazać Woźnemu, aby milczał! wszak to istny bunt moralny!
Staruszek w okularach z żółwiéj skorupy spojrzał na swego towarzysza, a ten ze znaczeniem głową kiwnął. —
— My nie możemy téj ugody podpisać, — rzekł tedy urzędnik i odsunął na bok ów zwitek pergaminowy, który do podpisu mu był przedłożony.
— Spodziewam się przecież, — rzekł pan Limbkins zmięszany, — spodziewam się, że przewielebny Urząd nie zechce na proste, niczém nie poparte oskarżenie prawdziwego dziecka, złego wyobrażenia powziąść o przyzwoitości Zwierżchników Gminy w obchodzeniu się z sierotami domu roboczego!
— Urząd nie jest obowiązany wyjawiać i dawać swego zdania w téj mierze, — odparł drugi Urzędnik cierpko. — Weźcie tego chłopca napowrót do domu roboczego, i obchódźcie się z nim łagodnie, z więk-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/046
Ta strona została uwierzytelniona.