Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/073

Ta strona została uwierzytelniona.

Długo szli przez najludniejszą i najcieśniéj zabudowaną część miasta, aż na koniec w uliczkę daleko węższą, plugawszą i lichszą się zwrócili, jak wszystkie, przez które dotąd przechodzili. Tutaj kroku nieco zwolnili, aby wynaleść dom, będący celem ich wycieczki.
Domy po obu stronach ulicy były wprawdzie wysokie, obszerne, lecz bardzo już stare, i przez lud najuboższy zamieszkane, o czém by ich powierzchowność zaniedbana i spustoszałość zupełna natychmiast każdego przekonała, gdyby nawet o téj prawdzie nie świadczył widok kilku nędznie i plugawie wyglądających kobiet i mężczyzn, którzy się z założonemi rękoma i przezornością niezwykłą przypadkiem po ulicy błąkali.
Wielka część tych budynków miała na przodzie sklepy; lecz te sklepy wszystkie stały spustoszałe, niezajęte i zamknięte. Zaledwie że piątra wyższe były zajęte i zamieszkane.
Było też i bardzo wiele takich domów, które dla swojéj starości i zbytniego spustoszenia, niebezpieczeństwem zawalenia się grożąc, belkami, jednym końcem na ulicy głęboko w ziemię wpuszczonemi, a drugim pod ściany mocno pobitemi, popodpierane i tym sposobem od zupełnego upadku uchronione zostały. Lecz i w tych, jak się zdawało, jacyś ludzie biedni, innego przytułku nie mający, schronienie na noc obrać sobie musieli, albowiem bardzo wiele desek, zastępujących miejsce drzwi i okien, z miejsc właściwych wysuniętych było w celu zrobienia otworu, przez który by się istota ludzka przecisnął mogła.
Ścieki i kanały stały zatamowane i brudem smro-