trupa. — Miły Boże!...... jakże to dziwnie i zabawnie, że ja, com jéj przecież życie dała, i już wtedy kobietą zamężnią była, jeszcze dotąd żyję i jestem przy zdrowiu, a ona tu leży tak zimna i skostniała...... Miły Boże!...... jeżeli o tém pomyślę,...... to mi się bardzo zabawnie wydaje,...... bardzo zabawnie!
Gdy ta nieszczęśliwa istota tak sobie mrucząc, groźnie uśmiechając, z takiém przerażającém zadziwieniem nad tém się zastanawiała, Przedsiębiorca tymczasem do odejścia się zabierał.
— Poczekajno!...... poczekaj! — zawołała wtedy staruszka, szepcąc głośno. — Kiedyż ją pochowacie, czy dzisiaj rano,..... czy jutro,..... czy téż w nocy? Trzeba mi o tém wiedzieć,.... bo jak wiecie, przecież za nią na cmentarz pójść muszę. A przyślijcie mi płaszcz wielki,..... a tylko ciepły,..... bo wielkie zimno. Powinnibyśmy dostać wina i ciastek, nim ztąd wyruszemy!... ale to nic nie szkodzi,.... przyślijcie nam tylko chleba,..... choćby tylko bochenek chleba i kubek wody. Cóż, czy chleba dostaniemy, mój kochany panie?
Zawołała płaczliwie, chwytając Przedsiębiorcę za połę od surduta, gdy się ten coraz bardziéj ku drzwiom posuwał.
— Dostaniecie,..... dostaniecie, — odpowiedział Sowerberry, — dostaniecie wszystkiego, czego pragniecie.
Przedsiębiorca uwolnił się oraz od staréj kobiety, i ciągnąc Oliwera za sobą, wybiegł śpiesznie z tego domu.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/077
Ta strona została uwierzytelniona.