niło; pan Sowerberry bowiem jeszcze nie był do domu powrócił, a Oliwer w swoich usiłowaniach niepospolitych wyważenia drzwi dębowych od piwnicy nie przestawał.
Według opowiadania pani Sowerberry i Karoliny wściekłość jego tak wielką być musiała, iż pan Bumble za rzecz najroztropniejszą uznał wejść z nim pierwéj w układy, nimby mu drzwi otworzył.
W tym celu najprzód w nie nogą, niby na wstęp uderzył, a potém, przytknąwszy usta do dziurki od zamku, poważnie i groźnie zawołał:
— Oliwer!
— Puszczajcie mnie z tąd! — ozwał się Oliwer z wewnątrz.
— Czy poznajesz ty ten głos, Oliwer? — zapytał powtórnie Bumble.
— Poznaję, — odpowiedział Oliwer.
— I nie boisz się go?.... nie drżysz ze strachu, gdy do ciebie mówię? — zapytał znów Bumble.
— Nie, — odpowiedział Oliwer śmiało.
Ta odpowiedź, tak niepodobna do téj, jakiéj się pan Bumble od niego usłyszeć spodziewał, i pospolicie otrzymywać był przyzwyczajony, w niemałe zdziwienie i osłupienie go wprawiła. Z przerażeniem odskoczył od dziurki od klucza, wyprostował się, jak tylko mógł najdumniéj, i okiem osłupiałém po wszystkich trzech osobach, koło niego stojących, potoczył.
— Teraz się sam przekonać możesz, panie Bumble, iż musi być szalony! — ozwała się nakoniec pani Sowerberry. — Gdyby miał zdrowy rozum, czyliżby się na taką odpowiedź poważył?
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/096
Ta strona została skorygowana.