stko jest jeszcze bardzo lichym pomocnikiem do odbycia sześćdziesięciu pięciu mil, i to jeszcze w zimowéj porze!
Lubo umysł Oliwera, podobnie jak i wielu innych ludzi, bardzo był skorym i czynnym w wytykaniu mu wszelkich trudności, nie był jednak wcale zdolnym do wskazania mu środków, jakim sposobem je przezwyciężyć i usunąć. Namyśliwszy się przeto czas niemały nad tą ważną rzeczą, przełożył zawiniątko z jednego ramienia na drugie i szedł sobie daléj.
Oliwer tego dnia dwadzieścia mil blizko uszedł, nie posiliwszy się przez tę całą drogę niczém inném, tylko tym kawałkiem suchego chleba, który wziął ze sobą i kilkoma łykami wody, które sobie u drzwi jednego domu, nad drogą leżącego, wyżebrał.
Gdy noc nadeszła, udał się na łąkę i umieściwszy pod styrtą siana, postanowił pod nią aż do rana przespać. Z początku strach go pobierał, gdyż wiatr burzliwy wył smutnie i uganiał po tym niezmierzonym niw i pól obszarze, a on wyziębły, wygłodniały, dotkliwiéj jak kiedykolwiek tego przykrego uczucia doznawał, iż na tym świecie samotnie, od wszystkich opuszczony stoi. Będąc jednak podróżą mocno znużony, zasnął wkrótce i zapomniał o swojéj nędzy.
Gdy się Oliwer nazajutrz obudził, uczuł, iż wskróś przeziąbł, i cały od zimna skośniał; przytém jeszcze taki wielki głód mu dokuczać zaczął, iż w pierwszéj zaraz wiosce, przez którą przechodził, fenika swego na bółkę małą chleba zamienić był zmuszony.
Tego dnia już zaledwie mil dwanaście do wieczora uszedł, gdyż nogi odparzone mu popuchły, a on tak mocno
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.