chniałych do góry, po których jednak przewodnik jego, pomimo ciemność w sieni panującą, biegł szybko i bezpiecznie, co było jasném dowodem, iż z niemi jak najlepiéj był obznajomiony.
Nakoniec otworzył drzwi do izby i wciągnął do niéj Oliwera za sobą.
Powała i ściany téj izby były już zupełnie czarne z dymu i starości. Niedaleko kominka stał jodłowy stół, na nim świeca łojowa, w szyjkę od butelki z piwa zatknięta, kilka kubków cynowych, chleb, masło i talerz. Na panewce, będącéj na ogniu, któréj rączka sznurkiem do kapy od komina przymocowana była, smarzyło się kilka kiełbas, a przed kominkiem stał z długim widelcem w ręku, stary i suchy Żyd, którego oczy nieprzyjemne i twarz odrażającą, gęsty głos rudawy ocieniał.
Ten żyd, w brudnym, zatłuszczonym kaftanie flanelowym, z szyją obnarzoną, zdawał się to panwi na ogniu, to wiszadła mnóstwem jedwabnych chustek od nosa najrozmaitszych zarzuconego, troskliwie strzedz i pilnować. Kilka sieników ze starych podartych worów leżało na ziemi jeden przy drugim rozścielonych, a koło stołu siedziało kilku młodych ludzi, niewiele od przebiegłego Smyka wiekiem starszych, ćmiących sobie z długich glinianych fajek i popijających wódkę, niby ludzie dorośli.
Gdy Jakub Dawkins kilka słów Żydowi do ucha szepnął, owi młodzi ludzie natychmiast od stołu się zerwali, i koło swego nowo przybyłego towarzysza zbiegli, a potém do Oliwera się obróciwszy, zęby do niego
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/118
Ta strona została skorygowana.