wił, iżby czas już było nogi wziąźć na plecy;.... czego wprawdzie Oliwer natychmiast nie zrozumiał, lecz się domyślał, iż to tyle miało znaczyć, co: wyjść; ten domysł go niezawiódł, gdyż w istocie Smyk, Karolek i obie panny niebawem się zabrali i razem wyszli, wziąwszy poprzód od żartobliwego staruszka pieniędzy na zabawę, których im tenże dał z wielką ochotą.
— No i cóż, mój luby, — zapytał Fagin, — czyliż nie mają szczęśliwego życia? Patrzaj! teraz sobie na cały dzień wyszli na rozrywkę!
— Czy już dzisiaj nic więcéj robić nie będą? — rzekł Oliwer.
— Nie, — odpowiedział Żyd. — Chyba żeby im coś niespodziewanie pod rękę wpadło, do czego by się wziąść mogli..... A że takiéj spososobności nieopuszczą, o tém możesz być przekonany, mój luby.
Po chwili Żyd się ozwał, wlepiwszy w Oliwera swe oczy płowe, i uderzając przytém łopatką od ognia w ognisko, aby swéj mowie tém większéj ważności dodać.
— Weź sobie ich za przykład, mój luby, weź sobie ich za przykład, — powtórzył, — rób wszystko, co ci każą, i słuchaj ich we wszystkiém, a szczególnie Smyka, mój luby, szczególnie Smyka! Z niego kiedyś będzie człowiek bardzo wielki, a on i ciebie także tak wysoko doprowadzi, jeżeli sobie go za wzór weźmiesz. Czy mi chustka z kieszeni wisi, mój luby, co?
Zapytał w końcu Żyd, zatrzymawszy się nagle przed Oliwerem.
— Wisi Sir, — odpowiedział tenże.
— Sprobójże też, mój luby, czyli mi jéj nie bę-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/131
Ta strona została skorygowana.