dziesz mógł z kieszeni wyciągnąć tak lekko i nieznacznie, abym twéj ręki wcale nie poczuł, tak jakeś to dziś rano u Smyka i Karolka widział podczas naszéj zabawy.
Oliwer przytrzymał sobie jedną ręką spód kieszeni, jak to u Smyka widział, a drugą leciuchno chustkę z niéj wyjął.
— Czy ją masz? — zapytał Żyd.
— Oto jest Sir, — odpowiedział Oliwer i podał mu chustkę.
— Zręczny z ciebie chłopiec, mój luby, bardzo zręczny! — rzekł na to żartobliwy staruszek, poklepawszy radośnie Oliwera po głowie, — jeszczem nigdy tak zręcznego i pojętnego nie widział. Oto masz szylinga! Jeżeli tak daléj postępować będziesz, to z ciebie jeszcze kiedyś człowiek największy swego wieku będzie. A teraz chodź! pokażę ci jak masz znaczki z chustek wyprówać.
Oliwer się mocno zdziwił, nie mogąc tego żadną miarą pojąć, jaki związek staruszka kieszenie, z których się mu chustkę nieznacznie wyciągnąć udało, z nadzieją zostania kiedyś wielkim człowiekiem mieć mogą;.... sądząc jednak iż Żyd jako człowiek wiekiem o wiele starszy od niego, lepiéj te rzeczy rozumieć musi, poszedł spokojnie za nim, usiadł do stolika, i wkrótce się zupełnie w swojém nowém zatrudnieniu zatopił.