— Zapewnie ci się jeszcze chce spać, mój synu, nieprawdaż? — spytał doktor.
— Nie Sir, — odpowiedział Oliwer.
— Nie! — powtórzył doktor z wyrazem prawdziwego zadowolenia, — wiedziałem o tém..... Nie jest spiący moja pani Bedwin.... Ale pragnienia niemasz?
— Owszem, mam bardzo wielkie pragnienie Sir! — odpowiedział Oliwer.
— Jak się tego spodziewałem, kochana pani Bedwin, jak się tego spodziewałem, — odparł lekarz z dumą. — Nie ma nic dziwnego, że jest bardzo spragniony, prawdziwie, nic dziwnego! Jest to rzecz bardzo prosta. Możesz mu dać trochę herbaty moja pani Bedwin, a do niéj kawałek sucharu,.... tylko nie wiele,.... i to bez masła. — Nie trzymaj go zbyt ciepło, moja pani Bedwin,.... ale i na to uważać proszę, aby mu zbyt zimno niebyło;.... czy będziesz o tém pamiętała, moja pani Bedwin?
Staruszka dygnęła; pan doktor skosztowawszy chłodzącego napoju, wyraził swoje zadowolenie i odszedł, a gdy po schodach na dół schodził, buty mu tak skrzypiały, jakby on należał do osób najważniejszych w świecie.
Oliwer zasnął wkrótce po odejściu lekarza; a gdy się powtórnie przebudził, mogło już być koło północy. Godna pani Bedwin go wtedy czule pożegnała, odeszła na spoczynek, rzekłszy mu: dobra noc! i poleciła go troskliwéj pieczy otyłéj kobiety w podeszłym już wieku, która właśnie nadeszła, przyniósłszy z sobą w małém zawiniątku, małą książeczkę do modlitwy i wielki czepek nocny.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/160
Ta strona została skorygowana.