Umieściwszy czepek na głowie, a książeczkę na stole, rzekła do Oliwera, że przyszła téj nocy przy nim czuwać. W tym celu przysunęła sobie krzesło poręczowe do ognia, i zaczęła pomału ziewać, oczy mrużyć, chwiać się i kołysać na wszystkie strony z głową na piersi pochyloną, i na przemian to się zrywać, to znów zasypiać, to znów budzić, trzeć nos i oczy, dopokąd w końcu na dobre nie zasnęła i przeraźliwie chrapać nie zaczęła.
Noc tymczasem powoli przeminęła.
Z początku Oliwer niespał przez czas niejaki, i leżał spokojnie licząc te małe kręgi cieniu, które lampa nocna, daszkiem ocieniona, przez światło swoje na stropie tworzyła, lub też śledząc na przemian okiem znużoném rysunek zawikłany malowidła na ścianie.
W pokoju panowała ciemność i cichość ponura, prawdziwie uroczysta; a gdy ta myśl chłopcu przez głowę przebiegła, iż śmierć przez kilka dni i nocy nad nim krążyła, i dotąd jeszcze może z całą zgrozą i okropnością swéj obecności straszliwéj łoża jego nieopuściła , ukrył głowę swoję w pościeli, i gorąco do Boga modlić się zaczął.
Nakoniec sen głęboki i spokojny, wpływ najzbawienniejszy po tylu cierpieniach niedawno poniesionych na niego wywrzeć mogący, znużone powieki jego powoli skleił i oczy osłonił, a spokój i błogość go owionęła, z któréj by go grzechem wyrwać było..... Gdyby śmierć była snem takim, któżby sobie życzył oczy na powrót otworzyć i przebudzić się do wszelkich mąk i cierpień tego życia,.... do wszelkich trosk teraźniejszo-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/161
Ta strona została skorygowana.