uspokój! — odpowiedział Żyd z nadzwyczajną pokorą. — Nie jesteś coś dzisiaj widać w dobrym sosie.
— Może i nie, odpowiedział Bill Sikes; — ale jak uważam, to i ty nie w lepszym; chyba, że tego nawet i za taką szkodę nie uważasz, rzucać pełnym kubkiem piwa na ludzi, jak zdradzać i....
— Czy masz ty rozum?
Zawołał Żyd, chwytając Billa za rękaw, i wskazując
skinieniem na chłopców.
Sikes i bez tego ostrzeżenia zamilkł, i tylko na migi guz pod lewém uchem pokazał i głowę przytém na prawe ramię przewiesił; — znak, któren jak się zdawało, Żyd bardzo dobrze zrozumiał. — Po chwili zażądał kieliszek wódki w mowie złodziejskiéj, w któréj całą rozmowę swoję prowadzili, lubo my jéj tutaj nie używamy.
— Tylko nie wléj do niéj trucizny, — napomniał Sikes, kładąc kapelusz na stół.
On to żartem powiedział; lecz gdyby mówca był mógł w téj chwili to piekielne i złowieszcze spojrzenie uwidzieć, które Żyd, obracając się do szafy z ukosa na niego rzucił, gryząc się w zbladłe wargi swoje, byłby może pomiarkował, iż nietylko ta przestroga zupełnie niepotrzebną nie była, ale i życzenie posiadania mocy zakierowania zręcznością i przemysłem destillatora według swego własnego upodobania, do niemiłych i
niepożądanych sercu staruszka nie należało.
Połknąwszy pare kieliszków wódki, Sikes tak daleko się poniżył, że i na przytomnych chłopców uwagę swoję zwrócić raczył, a ta grzeczność dała powód do rozmowy, w któréj przyczynę, sposób i wszystkie okoliczności, schwytaniu Oliwera towarzyszące, dokładnie
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/178
Ta strona została skorygowana.