się nie odezwał, lub téż o nim nic nie wiedział, Nancy udała się tedy wprost do dozórcy w białéj kamizelce w paski, i z płaczem i żałością najrzewniejszą, zręczném użyciem w porę klucza od bramy i koszyczka do większéj jeszcze litości pobudzającą, zapytała go o swego kochanego braciszka małego.
— Nie ma go tutaj! — rzekł staruszek.
— Gdzież tedy jest, mój Boże! gdzie jest? — Nancy z płaczem i rozpaczą zawołała.
— Gdzie? ów pan go wziął z sobą, — odpowiedział dozórca.
— Jaki pan?.... Litościwe nieba!.... jaki pan? — zawołała Nancy.
W odpowiedzi na te pytania z rozpaczą zadane, staruszek téj zasmuconéj i strwożonéj siostrze opowiedział, że Oliwer zasłabł był w izbie sądowéj, że go jednak późniéj uwolniono w skutek świadectwa pewnego jegomości, który zaświadczył, iż nie on, lecz innych dwóch chłopców złodziejstwo popełniło, i że go
zaskarżyciel omdlałego i bez przytomności do swego mieszkania zabrał, o którém jednak nic więcéj nie wie, tylko tyle, iż gdzieś w okolicy Pentonville leży, dosłyszał bowiem przypadkiem, że ów jegomość, dając rozkaz woźnicy, dokąd ma jechać, to nazwisko wymienił.
W stanie okropnym trwogi i niespokojności ta dziewczyna rozpaczająca ku drzwiom się potoczyła; lecz zaledwie te się za nią zamknęły, zamieniła natychmiast swój chwiejący się chód na krok ile możności najszybszy i powróciła najkrętszemi i najzawilszemi drogami, jakie tylko wymyśleć mogła, do mieszkania Żyda.
Zaledwie Bill Sikes usłyszał o skutku téj wyprawy,
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/185
Ta strona została skorygowana.