giem ulicy. Stara kobiecina oddała mu z uśmiechem jego pozdrowienie i zamknąwszy drzwi od ulicy, powróciła z sercem ściśnioném do swéj izby.
— Zobaczysz, że za dwadzieścia minut najdaléj powróci, — rzekł pan Brownlow, dobywając swego zegarka i kładąc go na stół przed siebie. — Tymczasem się zmierzchnie.
— I ty nie na żart masz nadzieję, że on powróci? — zapytał pan Grimwig.
— A ty nie? — odparł z uśmiechem pan Brownlow.
Duch sprzeczności, zburzony bardziéj jeszcze uśmiechem ufności pełném przyjaciela, tém mocniéj się w piersi pana Grimwig téj chwili odezwał.
— Nie! — zawołał uderzając pięścią o stół. — Nie, ...ja nie!.... Ten chłopiec ma nowy ubiór na sobie, kilka kosztownych książek pod pachą i banknot na pięć funtów w kieszeni, wróci przeto do swoich dawnych przyjaciół, złodziei, i wyśmieje się z ciebie. Jeżeli ten chłopiec dzisiaj do tego domu wróci, Sir, to ja połknę moję głowę!....
To wyrzekłszy, pan Grimwig swoje krzesło jeszcze bliżéj do stołu przysunął i obaj przyjaciele siedzieli w niemém oczekiwaniu z zegarkiem na stole między sobą.
Tutaj uwaga następna nam się nasuwa, okazująca ważność całą, którą zwykle do naszego sądu przywięzujemy i dumę, z jaką najnierozmyślniejsze sądy w prędkości wydajemy, a ta jest, że lubo pan Grimwig nie był złym i nieludzkim człowiekiem i wielkiéj nawet przykrości by doznawał, gdyby jego przyjaciela oszukano lub w pole wywiedziono, téj chwili jednak najszczerszém i najgorętszém pałał życzeniem, ażeby
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/205
Ta strona została skorygowana.