i przychodzisz zawsze tak cicho, że nikt nie wie kiedy wyjdziesz, lub kiedy przyjdziesz. Byłbym ci życzył, żebyś był był na miejscu tego psa przed chwilą.
— A to dla czego? — zapytał Żyd z wymuszonym uśmiechem.
— Dla czego? Oto dla tego, że rząd, mający wielkie staranie o zachowanie życia człowiekowi takiemu, jak ty, lubo ani połowy tyle nie jesteś wart co ten pies, pozwala każdemu zabić psa, jeźli się mu podoba, — odpowiedział Sikes, zamknąwszy nóż z bardzo wiele znaczącém spojrzeniem na Żyda; — oto dla tego!
Żyd, zacierając ręce, usiadł przy stole i udał, że się śmieje z tego żartu swego przyjaciela..... lubo, prawdę mówiąc, źle mu się na sercu przy tém zrobiło.
— Śmiéj się tylko, śmiéj Żydzie, — rzekł Sikes, kładąc łopatkę na swoje miejsce i ze wzgardą na Żyda spoglądając; — śmiéj się, śmiéj! Tyś nie miał nigdy dla mnie uśmiechu, chyba że ci kaptur groził. Ale teraz ja cię mam w mojém ręku, Fagin, i niech mię djabli wezmą, jeżeli cię tak łatwo wypuszczę. Jeżeli ja będę iść musiał, to i ty pójdziesz, strzeżże się mię tedy bardzo!
— Dobrze, dobrze, mój drogi, — odpowiedział Żyd, — wiem ja dobrze o tém wszystkiém, wiem!.... my... my... my mamy wspólną korzyść Bill,.. tak, wspólną korzyść....
— Hm! — mruknął Sikes, zważywszy, że korzyść była raczéj na stronie Żyda, jak na jego. — Niech i tak będzie! Cóżeś mi przyszedł powiedzieć?
— Wszystko przeszło bezpiecznie przez tygiel, — odpowiedział Fagin, — oto twoja część. Jest tu wię-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/210
Ta strona została skorygowana.