Żyd wychylił głowę przez drzwi z izby, którą Sikes dopiero co opuścił, spojrzał za nim, gdy przechodził przez ciemną sionkę, pogroził mu pięścią, wyzionął na niego okropne przekleństwo po cichu, potém z groźném i szyderskim uśmiechem usiadł na powrót do stołu i w krótce z czołem zasępioném w czytanie zajmujących stronnic gazety Hue-and-Cry[1] się zatopił.
Oliwer Twist, idąc tymczasem swoją drogą do księgarni, ani tego przeczuwał, że się tak blisko owego żartobliwego Żyda znajduje. Gdy wszedł w Clerkinwell, zwrócił się przypadkiem w małą, boczną uliczkę, przez którą go jednak droga nie prowadziła; lecz że pomyłkę swoję dopiero wtedy odkrył, gdy do połowy ulicy już doszedł, i do tego wiedział, że i ta uliczka do tego samego celu, do którego dążył, prowadziła, nie uważał tego wcale za rzecz konieczną wracać się taki znaczny kawał drogi, i szedł sobie daléj wesoło i żwawo z książkami pod pachą.
Szedł prosto drogą, i rozmyślał właśnie nad tém błogiém i wesołém życiem, jakie obecnie wiódł od niejakiego czasu,.... ile by dał za to, gdyby w tej chwili mógł widzieć małego Dika, który zapewnie zbity i wygłodniały, gorżkiemi łzami się może zalewa, gdy go nagle głos dziewczyny przestraszył, wołającéj głośno:
— O mój luby i drogi braciszku mały!
Chciał się właśnie do niéj obrócić i śmiało jéj za-
- ↑ Gazeta donosząca o wszystkich złodziejstwach popełnionych w Londynie i jego okolicach.