Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

— Ratunku! — powtórzył Bill. — Dobrze, ja cię poratuję, ty bękarcie mały? Co to za książki? Zapewnieś je gdzie ukradł komu! Dawaj je tutaj.
To wyrzekłszy, Sikes wydarł mu książki z ręki i uderzył go niemi mocno w głowę.
— Dobrze mu tak ! —
Zawołał jeden z widzów, przypatrujących się temu z okna.
— To jedyny sposób rozumu go nauczyć, — odezwał się drugi.
— Niezawodnie! —
Potwierdził jakiś cieśla ospały, rzucając pochwalające spojrzenie na widzów w oknie.
— To mu pomoże! — ozwały się dwie kobiety.
— A jeźli chcesz mieć więcéj, oto masz! — zawołał Sikes, uderzając go jeszcze raz i chwytając Oliwera za kołnierz. — Teraz chodź, niepoczciwy chłopcze! Na tu psie! strzeż się go, chłopcze, strzeż się go!
Biedny chłopczyna, jeszcze słaby po ostatniéj chorobie swojéj, ogłuszony biciem i niespodziewanym napadem, przerażony złośliwym warczeniem psa i okrucieństwem jego pana, pokonany nakoniec przekonaniem otaczających go ludzi, że on jest w istocie tym złym i niepoczciwym synem, za jakiego go udano, cóż miał począć, jak sobie poradzić?
Już było ciemno, sąsiedztwo na ulicy zdawało się nienajlepsze, zniskąd pomocy spodziewać się nie mógł, wszelki opór przeto był niepodobny. W oka mgnieniu zaciągniono go w błędnik uliczek ciemnych i krętych, i zmuszono do biegu tak szybkiego, że wszelkie wo-